Co miesiąc dawałem synowej 2000 pesos ze swojej emerytury, żeby poszła na targ, a mimo to ostatnio tylko trochę ponarzekałem, że mięso jest za tłuste…
Co miesiąc dawałem synowej 2000 pesos ze swojej emerytury, żeby poszła na rynek i gotowała.
Pomyślałem: „Jestem już stary, chcę tylko zjeść porządny posiłek i zasiąść przy stole razem z moimi dziećmi i wnukami”.
Ale pewnego dnia, kiedy jedliśmy, zauważyłem, że mięso jest za tłuste. Powiedziałem tylko:
„Następnym razem kup chudsze mięso, moja córko, w ten sposób łatwiej będzie ci jeść.”
Myślałam, że to tylko obserwacja, ale moja synowa zmarszczyła brwi i odwróciła się, nic nie mówiąc.
Następnego ranka poszła na targ i wróciła z zepsutą rybą.
Zapach wypełnił kuchnię.
Postawiła rosół na stole, a kiedy go zobaczyłam, nie mogłam nawet podnieść łyżki do ust. Dusiłam się ze złości.
„To już ostatnia kropla” – pomyślałem. „Hoduję wrony, żeby wydłubały mi oczy. Zamiast być wdzięcznym, zachowuje się jak rozpieszczone dziecko”.
Postanowiłem więc nie dać jej więcej peso; chciałem zobaczyć, jak sobie z tym poradzi.
Ale zaledwie trzy dni później mój syn zawołał mnie do salonu.
Siedział bardzo poważnie, a obok niego moja synowa, ze skrzyżowanymi ramionami i wyniosłym wyrazem twarzy, jakby już wygrała bitwę.
Mój syn spojrzał na mnie i powiedział tonem autorytarnym:
Kontynuuj na następnej stronie
