Mam 69 lat. Mój syn co miesiąc wysyła pieniądze, ale ja nigdy nic nie otrzymuję – potajemnie to zbadałem, a kamery bezpieczeństwa w banku zaniemówiły z wrażenia…
To dziwne. Minął prawie rok, a ja nie dostałem ani grosza. Nadal jestem zależny od mojej rządowej emerytury, która ledwo wystarcza na podstawowe potrzeby.
Mam 69 lat i chociaż mój najmłodszy syn co miesiąc wpłaca pieniądze na moje konto, nigdy nie widzę ani centa. Potajemnie to zbadałem… a kamery monitoringu w banku zaparły dech w piersiach całej mojej rodzinie.
Od śmierci mojego męża mieszkam z najstarszym synem i synową w naszym skromnym domu w tym stanie.
Mój najmłodszy syn – Jun – pracuje za granicą. Odkąd wyjechał, zawsze do mnie dzwoni i mówi:
„Mamo, nie martw się. Co miesiąc będę wysyłać pieniądze na twoje konto. Przeznacz je na wydatki, na cokolwiek będziesz potrzebować”.
Te słowa dały mi spokój.
Ale minął prawie rok… a ja nie widziałam ani grosza. Nadal żyję sama z emerytury.
Za każdym razem, gdy pytałam, moja synowa odpowiadała:
„Babciu, starzejesz się… prawie nic nie wydajesz. My się tobą zajmiemy”.
Brzmiało słodko… brzmiało szczerze…
ale coś we mnie od miesięcy było niespokojne.
Pewnego dnia postanowiłem zadzwonić do Jun.
„Synu, coś się stało? Dlaczego nie otrzymałem niczego, co wysłałeś?”
Zamarł.
„Co masz na myśli, nic? Mamo, wpłacam co miesiąc! Dzwonią nawet z banku, żeby to potwierdzić! Proszę, sprawdź jeszcze raz.”
więcej na następnej stronie
