„Daj mi swój kod PIN, moja mama jest w sklepie, chce kupić telefon”. Mój mąż obudził mnie o 7 rano, ale ani on, ani jego mama nie wyobrażali sobie niespodzianki, jaką dla nich przygotowałam.

A potem wybuchnął. Zaczął na mnie krzyczeć, oskarżając mnie o chciwość, o brak szacunku dla jego matki, o to, że „mama zasługuje na to, co najlepsze”. Obrażał mnie, groził i czegoś żądał. W tym momencie zrozumiałam: dość. Koniec z cierpliwością, koniec z szacunkiem, koniec z próbami ratowania czegokolwiek. Miałam plan: dyskretny, prosty i strasznie bolesny dla nich.

Dałam mu swój PIN. Ale potem zrobiłam coś, czego absolutnie nie żałuję 😱😨

Wyszedł natychmiast, zadowolony, nawet mi nie dziękując. Zamknąłem oczy i czekałem na wiadomość z banku. Gdy tylko zobaczyłem debet – prawie cała moja pensja poszła na opłacenie nowego telefonu jego matki – wstałem, chwyciłem telefon i zadzwoniłem na policję.

„Moja karta została skradziona” – powiedziałem spokojnie. „Pieniądze zostały pobrane bez mojej zgody. Tak, znam adres osoby, która to zrobiła. Tak, jestem gotów udzielić wyjaśnień”.

Kilka godzin później moja teściowa została aresztowana w domu. Telefon, który jej dałem, był w jej posiadaniu. Zabrana na komisariat, próbowała wyjaśnić żałosnym tonem, że „jej syn wyraził zgodę”. Jednak karta SIM była zarejestrowana na moje nazwisko. Płatność została dokonana bez mojej zgody. Z prawnego punktu widzenia jest to ewidentny przypadek kradzieży. Grozi jej grzywna lub postępowanie karne.

A mój mąż… Mój mąż przybiegł do domu wściekły, krzycząc, że zniszczyłam życie jego matce.

W milczeniu zebrałem jego rzeczy, wyrzuciłem walizkę za drzwi i powiedziałem:

 

 

„Żyjesz na moje koszt przez trzy lata. To wystarczy. Idź i sam zajmij się utrzymaniem matki”.

I zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem.