Z biegiem miesięcy projekt rozprzestrzenił się na schroniska, domy opieki i społeczności daleko poza moim salonem. Każdy wdzięczny uśmiech, każda łza przelana przed lustrem przypominały mi, że piękno to nie tylko to, co widzimy – to to, co dajemy.
Aż pewnego dnia dostałem list napisany drżącym pismem.
To od niej. Powiedziała mi, że przetrwała poważną chorobę i że wspomnienie swojego odbicia tamtego dnia dodało jej siły do dalszej walki. Ta kobieta – z drżącym głosem, dwunastoma dolarami i cichą odwagą – zmieniła nie tylko swoje odbicie, ale i cały bieg mojego życia.
