Dzień ślubu, który nauczył nas, co oznacza prawdziwa integracja

Przyznała, że ​​w swoim pragnieniu piękna zapomniała, że ​​prawdziwe piękno to miłość, akceptacja i ludzie, którzy są przy nas w każdej sytuacji. Przeprosiła, ze łzami w oczach i szczerze, zdając sobie sprawę, że inkluzywność to część tego, co sprawia, że ​​chwile są niezapomniane – nie tylko dekoracje i zdjęcia. Słuchałem w milczeniu, a potem wziąłem ją za rękę. „Nigdy nie chciałem ci zepsuć dnia” – powiedziałem. „Chciałem tylko, żeby mnie widziano – nie jako dodatek, ale jako twoją rodzinę”. Przytuliła mnie, obiecując poprawę, obiecując, że będzie cenić serca bardziej niż wygląd. I w tym momencie oboje nauczyliśmy się czegoś ważnego: miłość, która wyklucza, jest krucha, ale miłość, która obejmuje każdą część nas – nawet tę, którą świat czasami pomija – jest niezniszczalna.