Kiedy Alonę wyswatano z Iwanem, nikt nawet nie spytał o jej zdanie. Urodziła się ślepa, a ojciec, zmęczony ukrywaniem córki przed ludzkimi gadkami, uznał, że jedyny sposób, żeby „ułożyć” jej los, to wydać ją za mąż, choćby i byle za kogo.

Dziewczyna wyciągnęła dłonie i odnalazła jego twarz.
— Nie wiem, co to znaczy „lepiej”. Ale przy tobie pierwszy raz nie czuję się zbędna.

Od tej chwili jakby coś się przełamało. Iwan zaczął mówić więcej. Opowiadał o drewnie: jak pachnie świeżo cięte, jak różni się sosna od dębu, jak słoje układają się w opowieści. Alona słuchała, ucząc się „widzieć” przez słowa.

Pewnego dnia włożył w jej dłonie malutką figurkę ptaka. Palce wyczuły delikatne pióra, skrzydła w locie. Łzy spłynęły jej po policzkach.
— Chcę, żebyś wiedziała — powiedział cicho — twoja ciemność nie jest karą. Może być darem.

Od tej pory rzeźbił coraz więcej. Zwierzęta, drzewa, całe miasteczko w miniaturze. Alona poznawała kształty, a potem zaczęła układać bajki. Gdy dzieci z wioski przyszły, dawała im w dłonie figurki i snuła opowieści – o ptaku, który nie znał granic, o niedźwiedziu, co strzegł lasu. Dzieci słuchały z otwartymi ustami, a wieść o jej talentach rozchodziła się coraz dalej.

Ludzie zaczęli zaglądać do chatki Iwana, żeby posłuchać Alony i zobaczyć jego rzeźby. Niektórzy zostawiali drobne monety, inni jedzenie. Z czasem w chacie zrobiło się nieco dostatniej, choć oboje wciąż żyli skromnie.

I wtedy wydarzyło się coś niespodziewanego.

Pewnego dnia do wsi przyjechał obcy mężczyzna na koniu. Zatrzymał się przed ich domem, długo przyglądał się rzeźbom wystawionym na parapecie. Potem zapukał.

— Kto to zrobił? — spytał, wskazując na figurki.

— Ja — odezwał się cicho Iwan.

Przybysz wziął do ręki jedną z rzeźb, obrócił w świetle i cmoknął z uznaniem.
— To mistrzowska robota. Szkoda, że marnuje się w takiej wiosce.

Iwan milczał, a Alona uniosła głowę, słuchając uważnie.

— Jestem kupcem z miasta — ciągnął nieznajomy. — Mogę zabrać te prace, sprzedać je na targu. Ludzie zapłacą dobrze, a wy będziecie mieli nowe życie.

Zapadła cisza. Iwan spojrzał na Alonę, choć wiedział, że ona nie odwzajemni spojrzenia. Ale ona po chwili powiedziała:
— Jeśli te figurki mogą pokazać światu twoje ręce, to pozwól im pofrunąć.

I tak zaczęła się ich nowa droga — od ciemnej chatki na skraju lasu, do świata, który nagle otworzył przed nimi drzwi, o jakich nigdy wcześniej nie marzyli.