Wyjaśniła, że ich dom od miesięcy zmagał się z ogromnym stresem. Mój były mąż miał problemy z zarządzaniem swoim harmonogramem i zamiast podejść do sytuacji odpowiedzialnie, zareagował emocjonalnie i niesprawiedliwie. Przyznała, że widziała, jak jego frustracja wpływała również na inne sfery ich życia i chciała, żebym wiedział, że nie pochwala sposobu, w jaki do mnie mówił.
Podkreśliła, że jego córka nie miała nic wspólnego z konfliktem i wyraziła nadzieję, że z czasem dzieci będą mogły się poznać bez obciążenia urazami ze strony dorosłych. Słuchanie jej tak przemyślanych i szczerych słów stanowiło jaskrawy kontrast z oskarżeniami, do których przywykłam słyszeć od mojego byłego i jego otoczenia.
