Tak naprawdę liczyło się to, co stało się z ludźmi. Augusto wszedł do jej biura bez pukania, co było nawykiem, który nabyli w ciągu pierwszych kilku miesięcy. Pomimo zmiany władzy między nimi, istniała autentyczna współpraca oparta na wzajemnym szacunku. „Meksykanie zatwierdzili rozszerzenie projektu” – powiedział, machając kartką papieru. „Kolejne 15 milionów. Projekt w Chile też jest zatwierdzony, ze wszystkimi wynegocjowanymi ulgami podatkowymi” – odpowiedziała Valentina z uśmiechem. Pamiętała, jak Augusto miał wątpliwości co do ryzykownych krajów, które zaproponowała.
Teraz sam szukał możliwości za granicą. Nauczył się podstaw hiszpańskiego i planował podróż do Europy, aby zbadać możliwości współpracy z niemieckimi firmami. Augusto, czy mogę zadać ci osobiste pytanie? Usiadł naprzeciwko niego, już przyzwyczajony do jego szczerości. „Oczywiście, jestem pewien, że żałujesz takiego obrotu spraw”. Augusto milczał przez kilka sekund, wpatrując się w panoramiczne okno, które obejmowało całe miasto. „Każdego dnia” – odpowiedział – „nie tylko z powodu tego, jak cię traktowałem, ale także dlatego, że zmarnowałem trzy lata, będąc kimś innym niż jestem”.
A kim pan był? Małym człowiekiem, który musiał umniejszać innym, żeby czuć się wspaniale, kimś, kto mylił posiadanie pieniędzy z posiadaniem wartości. Spojrzała mu w oczy. „Nauczyłeś mnie, jaka jest różnica między bogactwem a dobrobytem. Jaka jest różnica? Bogactwo to posiadanie pieniędzy. Dobrobyt to tworzenie wartości, rozwijanie ludzi, budowanie czegoś, co przetrwa dłużej niż ty sam”. Wtedy Carla przerwała przez interkom. „Panie Rice, zamówione przez pana kwiaty dotarły. Jakie kwiaty?” – zapytał z ciekawością Augusto. „Dziś mija rok od śmierci moich rodziców”.
Valentina wyjaśniła, że w każdą rocznicę odwiedzała cmentarz z prostymi kwiatami kupionymi za skromne pieniądze, którymi dysponowała. „Więc w tym roku, po raz pierwszy, mogę przywieźć importowane róże, tak jak na to zasługiwały” – dodał Augusto, wstając. „Chcesz, żebym ci towarzyszył? To będzie zaszczyt”. Godzinę później stali przed grobami Yusepe i Sofíi Ross na cmentarzu Consolación. Valentina uklękła i ułożyła białe róże dłońmi, które lekko drżały ze wzruszenia. „Mamo, tato” – wyszeptała.
„Wróciłem do domu”. Augusto cofnął się z szacunkiem, ale słyszał, jak kontynuuje. „Nie udało mi się uratować firmy, którą zbudowałeś, ale zbudowałem coś nowego, coś, co szanuje wartości, których mnie nauczyłeś. Odkryłem, że prawdziwym dziedzictwem nie są pieniądze, ale możliwość zaczynania od zera”. Wstał ze łzami w oczach, ale były to łzy spokoju, nie bólu. Wiedział, że będą dumni. Augusto powiedział tylko: „Wiem”. Po powrocie do biura zastali niezwykłą atmosferę.
Roberto Castelano i Carlos Montenegro czekali w recepcji w towarzystwie innych przedstawicieli biznesu, których Valentina natychmiast rozpoznała. Roberto podszedł z szerokim, pewnym siebie uśmiechem. „Jesteśmy punktualni”. „Dlaczego?” zapytał z ciekawością. „Na spotkanie, które zaplanowaliśmy trzy tygodnie temu w sprawie fuzji naszych firm inwestycyjnych”. Valentina i Augusto wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Przez ostatnie kilka tygodni zgłębiali ideę strategicznego sojuszu, który mógłby wszystko zmienić: przekształcić Belmuntain Ross z firmy regionalnej w globalnego gracza.
To był śmiały, ambitny krok, niemal spełnienie marzeń. Valentina nie mogła powstrzymać uśmiechu. Spędzili trzy intensywne godziny w głównej sali konferencyjnej. Rezultat był znacznie większy, niż wyobrażali sobie sześć miesięcy wcześniej. Międzynarodowe konsorcjum poświęcone zrównoważonemu rozwojowi z kapitałem początkowym w wysokości 100 milionów dolarów. Valentina miała zostać prezesem zarządu. Augusto miał przejąć stanowisko dyrektora operacyjnego. Roberto miał odpowiadać za inwestycje, a Carlos za relacje z rządem.
„To wręcz surrealistyczne” – skomentował Carlos podczas przerwy kawowej. „Rok temu byłeś w zupełnie innym miejscu, a teraz kierujesz jednym z największych projektów rozwojowych w Ameryce Łacińskiej. Czasami życie stawia nas dokładnie tam, gdzie powinniśmy być, żeby nauczyć się tego, czego musimy się nauczyć” – odpowiedziała Valentina z ciepłym uśmiechem. „I nauczyłeś się, że swobodny spadek może być również lotem, jeśli wiesz, jak używać skrzydeł”. Kiedy wszyscy wyszli, a Valentina została sama w biurze, otworzyła szufladę biurka i wyjęła zdjęcie, które zachowała od pierwszego dnia pracy jako partnerka.
To było to samo zdjęcie, które znalazłam w bibliotece Augusto – zdjęcie z magazynu plotkarskiego, na którym pojawiła się jako jedna z najelegantszych kobiet brazylijskiej elity. Ale tym razem do pierwszego zdjęcia przyklejono drugie. Był to niedawny artykuł w Forbesie zatytułowany „Odrodzenie Valentiny Ross. Od zaginionej dziedziczki do innowacyjnej przedsiębiorczyni”. Na zdjęciu Valentina pracowała w Meksyku, w kasku i kamizelce, nadzorując budowę mieszkań dla rodzin o niskich dochodach.
Dwa zdjęcia opowiadały tę samą historię z różnych perspektyw. Na pierwszym elegancję zapewniały drogie ubrania i luksus. Na drugim – godność pracy z sensem i celem. Zadzwonił telefon. To była Elena, włoska krawcowa, która pożyczyła jej czerwoną sukienkę na przyjęciu, które wszystko zmieniło. „Pambino, widziałam artykuł w Forbesie i nie mogę powstrzymać łez radości. Eleno, odegrałaś w tym kluczową rolę. Nie przesadzaj” – odpowiedziała Elena. „Pożyczyłam ci tylko sukienkę; odwaga, żeby ją założyć, była twoja”. Rozłączyła się, a Valentina wyjrzała przez okno akurat w chwili, gdy zobaczyła Augusto wychodzącego z budynku.
On również bardzo się zmienił w ciągu tych miesięcy. Ludzie mówili o nim jako o bardziej humanitarnym przywódcy, etycznym biznesmenie, hojnym człowieku. Nie tylko Valentina się zmieniła. Była godzina 19:00, kiedy Carla pojawiła się z kopertą dostarczoną przez kuriera na motocyklu. „Proszę bardzo, proszę pani, to pilne”. Valentina otworzyła kopertę i znalazła eleganckie zaproszenie z nagłówkiem Brazylijskiej Fundacji Biznesu. Została zaproszona na wręczenie nagrody Bizneswoman Roku podczas ceremonii, która miała się odbyć w tym samym hotelu, w którym lata wcześniej, jako dziedziczka rodziny Rose, organizowała imprezy charytatywne.
Ciąg dalszy na następnej stronie:
