To nie było po prostu małżeństwo bez miłości. To był mężczyzna, który chciał zmarnować mi życie, pozbawić mnie sukcesu i traktować nasze dzieci jak ciężar.

Następnego ranka zadzwoniłem do najlepszego adwokata od rozwodów w mieście.
Margaret była znana ze swojej bezwzględności, ale i sprawiedliwości, i nie była tania — idealnie spełniała moje potrzeby.
„Chcę, żebyś coś zrozumiała” – powiedziałam jej podczas naszego pierwszego spotkania. „Mój mąż myśli, że jest ode mnie mądrzejszy. Myśli, że może mnie wykorzystać i uniknąć kary. Musisz mu udowodnić, że się myli”.
Margaret się uśmiechnęła. „Lubię klientów, którzy przychodzą przygotowani na wojnę”.
A wojna była dokładnie tym, do czego się przygotowywaliśmy.
Przez trzy tygodnie zbieraliśmy wszystko: rejestry połączeń telefonicznych ujawniające setki połączeń na nieznane numery, wyciągi bankowe z informacjami o zakupach, których nigdy wcześniej nie widziałem.
Potem pojawił się prywatny detektyw.
W ciągu tygodnia wręczyła mi zrzuty ekranu zalotnych wiadomości, które Peter wysyłał do wielu kobiet za pośrednictwem aplikacji i mediów społecznościowych. Znalazłam paragony za prezenty, które kupił: zestaw perfum za 200 dolarów, diamentowe kolczyki droższe niż nasze miesięczne zakupy spożywcze, a nawet weekend w kurorcie nadmorskim, który, jak twierdził, był „obowiązkowym wyjazdem służbowym”.
Ale najgorszą rzeczą – tą, która przyprawiała mnie o mdłości – była opłata za pierścionek zaręczynowy w sklepie jubilerskim. Kupił pierścionek komuś innemu, będąc jeszcze w moim związku małżeńskim, mieszkając w moim domu, jedząc jedzenie, za które zapłaciłam, i udawał, że mnie kocha co wieczór.
Margaret przeglądała dowody niczym chirurg.
„Dobrze” – powiedziała. „Bardzo dobrze. Ale muszę zapytać o coś trudnego”.
“Co?”
„Jak myślisz, jak zareagowałyby twoje dzieci na zeznania? Nie po to, by potępić ojca, ale by powiedzieć prawdę o swoich z nim relacjach”.
Serce mi pękło. „Chcesz narażać moje dzieci na to?”
„Chcę, żeby ich usłyszano. Dzieci często widzą rzeczy, których dorośli ignorują”.
Kiedy delikatnie zapytałem Emmę, Jake’a i Sarah, spodziewałem się strachu i dezorientacji.
Zamiast tego odpowiedzieli natychmiast.
„Chcemy ci pomóc, mamo” – powiedziała Emma. „Tata i tak się nami nie przejmuje”.
Jej słowa były jak cios w pierś.

Rozprawa miała się odbyć w czwartek rano w listopadzie.
Założyłem swój najlepszy garnitur. Peter przyszedł w pogniecionej koszuli i spodniach khaki.
Kiedy Margaret zawołała dzieci, wstrzymałam oddech. Ale każde z nich podeszło do stoiska z większą dojrzałością, niż Peter okazywał od lat.
Emma odezwała się pierwsza. „Wysoki Sądzie, mój tata tak naprawdę nie spędza już z nami czasu. Ciągle wisi na telefonie albo ogląda telewizję. Kiedy prosimy go o pomoc w odrabianiu lekcji albo o grę, denerwuje się i każe nam poprosić mamę”.
Następny był Jake. „Nigdy nie przychodzi na moje mecze piłki nożnej. Mama chodzi na każdy. W zeszłym miesiącu obiecał, że zabierze mnie po nowe korki, ale zapomniał i poszedł na golfa”.
Potem Sarah, moje maleństwo. „Tata kiedyś czytał mi bajki na dobranoc, ale teraz każe mi tylko iść spać. Chciałabym, żeby czytał mi więcej bajek”.
Podczas zeznań Piotr wyglądał na oszołomionego, jakby nigdy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo stał się nieobecny.
Ale na żal było już za późno.
Kiedy Margaret przedstawiła nam górę dowodów – bilingi, rachunki, zdjęcia, wiadomości – prawnik Petera wyglądał, jakby miał ochotę schować się pod stołem. Nie było na to żadnej obrony.
Sędzia słuchał uważnie, surowy i skupiony.
Piotr mruknął coś o tym, że „przechodzi przez trudny okres” i że „nie chciał nikogo skrzywdzić”, ale jego słowa były słabe w porównaniu z prawdą, jaka mu ukazała się na wierzchu.
Wyrok zapadł szybko.
Przyznano mi pełną opiekę. Peterowi pozwolono jedynie na nadzorowane wizyty co drugi weekend.
Ciąg dalszy na następnej stronie:
