Moja bratowa zabroniła mi iść na ślub, bo mnie nienawidziła za to, że jestem biedna… Ale kiedy pan młody mnie zobaczył, natychmiast mu się ukłoniła.

Po ślubie cała rodzina traktowała mnie inaczej. Nawet Ate Hanh wysłała mi wiadomość z przeprosinami. Nie chowałam urazy, wręcz było mi jej żal. Bo czasami ludzie patrzą na ciebie z góry, bo tak naprawdę cię nie znają.

Mój mąż przytulił mnie i szepnął:

„Jestem z ciebie dumny. Dałeś mu nauczkę, bez konieczności podnoszenia głosu.”

Uśmiechnąłem się:

„Nikt nie jest wiecznie biedny i nikt nie jest wiecznie bogaty. Liczy się to, jak traktujesz innych, kiedy jesteś na szczycie”.

Spojrzałem w niebo i uśmiechnąłem się. W końcu pomyślałem: życie jest sprawiedliwe. Nadejdzie dzień, kiedy dumni pokłonią się tym, którymi kiedyś gardzili.

A kiedy usłyszałem, jak ponownie krzyknął: „Panie dyrektorze!”, nie poczułem dumy. Wiedziałem, że prawdziwego szacunku nie da się kupić pieniędzmi; to owoc charakteru i ciężkiej pracy.