Moja jedenastoletnia córka wróciła do domu, ale jej klucz już nie pasował do drzwi. Czekała pięć godzin na deszczu – aż pojawiła się moja mama i powiedziała chłodno: „Postanowiliśmy, że ty i twoja mama już tu nie mieszkacie”. Nie płakałam. Powiedziałam tylko: „Zrozumiałam”. Trzy dni później przyszedł list… i to, co przeczytała moja mama, sprawiło, że padła na kolana.

Kiedy ich samochody w końcu odjechały, stałem tam sam w mżawce. Wszedłem do środka. W powietrzu unosił się zapach kurzu i perfum. Otworzyłem okna, wpuszczając deszczowe powietrze. Tego wieczoru odebrałem Hannah ze szkoły. „Znowu się przeprowadzamy?” – zapytała.

„Dom” – powiedziałem. To słowo wydało mi się dziwne. Kiedy weszliśmy przez drzwi, dom rozbrzmiał echem. Biegała z pokoju do pokoju. „To znowu nasze” – powiedziała.

„Tak” – wyszeptałem. „Zawsze tak było”.

Minęło sześć miesięcy. Hannah i ja nie rozmawiałyśmy z żadną z nich. Zablokowałam wszystkie numery. Spokój wygląda dobrze na ekranie. Nadal dostaję aktualizacje. Plotki z małego miasta nie potrzebują pozwolenia. Podobno mama wprowadziła się do Brittany i Ryana. Trwało to miesiąc, zanim wszystko wybuchło. Mama zaczęła remontować ich dom. Ryan nie przyjął tego dobrze. Mieli ogromną kłótnię i zamknęła go na zewnątrz. Ponownie wezwano policję. Wyprowadził się tydzień później. Teraz mama i Brittany mieszkają razem, co wszyscy mówią, że jest świetnie, jeśli zdefiniujesz „świetnie” jako dwie osoby pasywnie-agresywnie rywalizujące o tlen. Ich ostatnia kłótnia trafiła do komentarzy na Facebooku Marketplace. Mama sprzedawała stary zestaw obiadowy Brittany. Brittany odpowiedziała: „Ty nawet tu nie mieszkasz”. Piękna symetria.

U nas wszystko w porządku. Hannah pomaga mi w ogrodzie. Mówi, że wszystko rośnie szybciej, kiedy się na to nie krzyczy. W domu jest cicho. Żadnych nowych zamków, żadnych nowych burz. A co najlepsze, nikt nie próbował się wprowadzić.