Wszystko było w porządku.
Na początku Eve była najlepsza. Zaopiekowała się mną, gotowała i zmywała naczynia, nawet gdy jej tego zabroniłam i mówiłam, że mogę to zrobić sama.
Ale sytuacja zaczęła się zmieniać.
Przeszliśmy od wspólnego gotowania i prowadzenia domu do przejęcia przez Eve wszystkich obowiązków domowych. Oczywiście, nie miałem nic przeciwko. Connor i Eve przyjęli mnie do swojego domu i chciałem im pokazać, że jestem wdzięczny. Problem w tym, że te stare kolana są już zmęczone.
Tak czy inaczej, kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, gdy Ewa śmiała się przed telewizorem oglądając film, zawołała mnie do salonu.
„Lucia” – powiedział. „Jak skończysz prać, idź i kup trochę jedzenia na dzisiejszą kolację i na kolację wigilijną. Przyjdzie dziewięć osób. Dam ci pieniądze, zanim wyjdziesz”.
To mnie trochę zaskoczyło. Zwykle chodziłyśmy z Eve na zakupy razem, ale to był pierwszy raz, kiedy tak mi dyktowała.
I wtedy do mnie dotarło: im więcej czasu spędzałam z Connorem i Eve, tym mniej byłam gościem w domu, a bardziej służącą.
Zamiast się wszystkim przejmować, chciałem dać Ewie nauczkę. Gotowanie i karmienie wielu osób to coś, w czym zawsze byłem dobry, pochodzę z dużej rodziny.
Przenieśmy się do świątecznej kolacji: dom wypełnia się zapachem pysznego jedzenia, aż ślinka cieknie. Włożyłam w ten posiłek wszystko. Od przepisów, przez składniki, po dopracowanie każdego dania, chciałam pokazać miłość w gotowaniu.
Później przybyli goście i zaczęli podjadać przystawki i grzane wino, które im przyniosłem. Potem przeszliśmy do jedzenia, a komplementy zaczęły sypać się strumieniami.
„Ciociu Lucy!” – krzyknęła jedna z przyjaciółek Connora. „To jedzenie jest niesamowite! Sama je ugotowałaś?”
„Zrobiłam to, Ross” – odpowiedziałam dumna z siebie.
Patrzyłam, jak Connor uśmiechał się na każdy komplement, który do niego rzuciłam. Wydawał się szczęśliwy, że jego mama jest obecna i chce nakarmić jego i jego gości. I na swój sposób ja też się cieszyłam. To były pierwsze święta bez Rona i było ciężko.
Gotowanie odwracało moją uwagę od moich własnych myśli o nim.
A co teraz z Ewą? Biedactwo zdawało się patrzeć na mnie inaczej po tym zdarzeniu. W końcu zrozumiała, że jestem kimś więcej niż tylko osobą, której może powierzyć obowiązki domowe.
„Lucy” – powiedział, nalewając sos żurawinowy. „Wątpiłem, czy potrafisz przyrządzić tyle pyszności!”
„Dzięki, Eve” – odpowiedziałam, wdzięczna, że dzień dobiegał już końca i wszystko zdawało się iść zgodnie z planem.
Po kolacji Eve i ja sprzątaliśmy, podczas gdy Connor podejmował gości w salonie. Spojrzałem na Eve; jej twarz wyrażała zazdrość.
Rzecz w tym, że mogłem to zrozumieć. Gdyby moim gościom smakowało jedzenie w moim domu, też bym chciał pochwał. Ale tak nie było, bo Ewa kazała mi się wszystkim zająć.
„Lucy, możemy porozmawiać?” zapytał mnie.
„Oczywiście” – odpowiedziałem. „Co masz na myśli, kochanie?”
Uśmiechnęła się, słysząc to imię.
„Nie zdawałam sobie sprawy, ile robisz w domu. Chciałam się odprężyć, więc dodałam to do twojego obciążenia. Bardzo mi przykro.”
Potem nadeszła moja kolej na uśmiech. Lekcja została odrobiona.
„To więcej niż dobrze” – powiedziałem, bo tak właśnie było. „Musisz tylko wiedzieć, że chociaż bardzo chcę pomagać w domu, jestem starszy i moje kolana nie są już takie same”.
„Tworzymy zgrany zespół” – powiedziała Eve. „Chodź, wymasuję ci stopy. Zrobię ci herbatę”.
Ostatecznie to był świąteczny cud, bo Ewa znów stała się synową, którą znałam, a nie kobietą, która siedziała na kanapie i mi dyktowała. Teraz siedzimy na zewnątrz, a Ewa masuje mi kolano. Wszystko wydaje się być w porządku.
Ale to tylko moja historia. Co byś zrobił? Dałbyś nauczkę, tak jak ja? A może po prostu odmówiłbyś zrobienia czegokolwiek?
