Skąd wiesz o ziołach leczniczych? Po raz pierwszy na twarzy Ayany pojawił się uśmiech. W moim plemieniu wojownicy uczą się leczyć równie dobrze, jak walczyć. Człowiek, który potrafi ratować życie, jest równie cenny, jak ten, który potrafi je odbierać. Twoja babcia była na tyle mądra, by cię tego nauczyć, mimo że książki białego człowieka opowiadają tylko połowę historii.
W ciągu następnych dni, podczas gdy Paloma opatrywała jej rany, Aana zaczęła dzielić się wiedzą o roślinach leczniczych, których nie było w żadnej z jej książek. Opowiedziała jej o tym, jak bylica pospolita łagodzi bóle kobiet, jak herbata z liści malin wzmacnia macicę i jak pewne kombinacje ziół mogą obudzić uśpione siły w kobiecym ciele.
„Dlaczego mi to mówisz?” – zapytała Paloma pewnego popołudnia, gdy razem przygotowywali barwnik, postępując zgodnie z jego instrukcjami. „Czy mógłbyś zachować swoje sekrety dla siebie?” Aana przerwała jego pracę, patrząc na nią z intensywnością, która sprawiła, że poczuła się obnażona. „Bo widzę w tobie to, co widzę w ziemi po długiej suszy” – powiedział powoli.
„Wszystko, czego potrzebujesz, by rozkwitnąć, jest tutaj, czekając tylko na odpowiedni deszcz”. Słowa padały między nimi niczym iskry na suchej trawie. Paloma poczuła, jak coś się w niej budzi, coś, co było uśpione tak długo, że zapomniała o jego istnieniu. Nie chodziło tylko o pociąg fizyczny, choć i on był obecny; chodziło o świadomość, że ten mężczyzna widział ją w sposób, w jaki nikt inny nigdy jej nie widział – jako kobietę w pełni z niewykorzystanym potencjałem, a nie jako kobietę złamaną i nie do naprawienia. Ale wraz z tym przebudzeniem nadeszło
Był też strach. Strach przed ponownym czekaniem. Strach przed otwarciem serca, które chroniła latami. Strach przed tym, co powiedzą mieszkańcy wioski, jeśli podejrzewają, że rozwija w niej uczucia do więźnia Apaczów, którego miała ucywilizować. Pewnej nocy, gdy Aana odpoczywała w małym pokoju, który dla niego przygotowała, Paloma leżała bezsennie, wpatrując się w gwiazdy przez okno. Po raz pierwszy od lat nie czuła się zupełnie samotna.
Obecność tego tajemniczego i mądrego mężczyzny wniosła do jej domu coś, czego nie doświadczyła od dzieciństwa: inteligentną rozmowę, wzajemny szacunek i niebezpieczne poczucie, że być może, tylko być może, jej historia nie zakończyła się rozwodem i upokorzeniem.
Nie wiedział, że w sąsiednim pokoju Aana również nie spała, wpatrując się w to samo rozgwieżdżone niebo i zastanawiając się, jak Meksykance udało się poruszyć coś w jego sercu, co, jak sądził, umarło na zawsze wraz z utratą wolności. Nie wiedział też, że oboje wyruszą w podróż, która zaprowadzi ich daleko poza granice wszystkiego, co którekolwiek z nich kiedykolwiek uważało za możliwe.
Spotkanie kobiety uznanej za bezpłodną z pojmanym wojownikiem zostało zaaranżowane przez innych jako akt praktycznej wygody, ale przerodziło się w coś, czego żaden z architektów tego wydarzenia nie przewidział: początek miłości, która przełamie wszelkie zasady ich świata i wywoła cud, który zmieni ich życie na zawsze.
Kolejne tygodnie przyniosły subtelne, lecz głębokie zmiany zarówno w małym domu, jak i w sercach jego mieszkańców. Każdego ranka Paloma budziła się z uczuciem, o którym całkowicie zapomniała: oczekiwaniem. Po raz pierwszy od lat miała coś, na co mogła czekać z utęsknieniem, poza sporadycznymi narodzinami i samotnością nocy. Ayana zaczęła przekazywać jej sekrety medycyny Apaczów, których nie udokumentowała żadna zachodnia książka.
Wiedza mojego ludu jest przekazywana z serca do serca, a nie z papieru na papier. Wyjaśnił to Janie, pokazując jej, jak przygotować specjalny napar z korzeni, które zebrał podczas nadzorowanych spacerów. Księgi białych ludzi mówią o ciele jak o zepsutej maszynie, którą trzeba naprawić. Wiemy, że ciało jest rzeką, z której czasami trzeba usunąć kamienie, żeby znów mogła płynąć.
Ich dłonie nieustannie ocierały się o siebie, gdy wspólnie przygotowywali lekarstwa i układali zioła, które Paloma zbierała pod jego okiem. Każdy przypadkowy dotyk wysyłał fale elektryczności przez jej skórę, budząc doznania, które uważała za dawno martwe.
Ayana była cierpliwa i delikatna, ale kiedy na nią patrzyła, w jej oczach malowała się intensywność, która poruszała coś głęboko w jej wnętrzu. Pewnego listopadowego popołudnia, gdy słońce zachodziło, malując niebo niewiarygodnymi kolorami, Ayana opowiedziała jej o specyficznych ziołach, których kobiety Apaczów używały do pobudzenia płodności.
„Twój lud postrzega bezpłodność jako ostateczny wyrok” – powiedziała, starannie mieląc nasiona anyżu gwiaździstego. „Mój lud postrzega ją jako sen, z którego ciało może się obudzić, gdy znajdzie odpowiednie lekarstwo. Naprawdę myślisz, że to możliwe?” – zapytała Paloma ledwo słyszalnym głosem, jakby zbyt głośne mówienie mogło złamać kruchy czar nadziei.
„Myślisz, że kobieta taka jak ja potrafi?” Aana przestała zgrzytać zębami i odwróciła się do niej, biorąc jej dłonie w swoje. Dotyk sprawił, że zadrżała, nie ze strachu, ale z tęsknoty tak głębokiej, że groziło jej przytłoczeniem. „Nie chodzi o wiarę” – powiedziała głębokim głosem, który zawsze zdawał się docierać prosto do jej duszy. „Chodzi o przebudzenie tego, co zawsze tam było, ale zioła to tylko część lekarstwa”.
więcej na następnej stronie
