„Nasze stare rowery się rozpadały. Nie wiedzieliśmy, skąd wziąć pieniądze na nowe, ale nagle pieniądze spadły nam z nieba!”
Nasz sąsiad z radością się przede mną chwalił. Poczułem przytłaczającą zazdrość. Motocykl, którym jechałem, był starym, który kupiłem po ukończeniu studiów i wciąż nie udało mi się go wymienić. Motocykl mojej żony też się starzał. Jak mogli mieć tyle szczęścia?
Kilka dni później teść zadzwonił z pytaniem, czy moja żona kupiła już nowy motocykl. Byłem zdumiony, gdy dowiedziałem się, że suszone ryby, które nam wysłali, zawierały w sobie 50 tysięcy dolarów na zakup nowych motocykli. Powierzyli nam te pieniądze, myśląc, że znajdziemy je, gdy otworzymy worek z rybami.
Moja żona szybko pobiegła do sąsiada, żeby zażądać zwrotu pieniędzy. Moje kłamstwo wyszło na jaw. Nie chodziło o to, że oddałem rybę sąsiadowi; zaniedbałem ją, bo patrzyłem na nią z góry, a sąsiad ją podniósł.
Byłem zdesperowany, zarówno z powodu straconych pieniędzy, jak i dlatego, że żona ostro mnie zrugała. Wiedziała już, że ośmieszyłem jej rodzinę, i nawet mówiła o rozwodzie. Nigdy nie chciałem się z nią rozwieść, mimo że jej rodzina była biedna, bo współczułem naszemu dziecku, a ona nigdy nie zrobiła nic złego.
