Kupiłam mężowi wymarzony zegarek na naszą 10. rocznicę.
Wszystko, co mi kupił, to tanie perfumy w plastikowej butelce.
Byłem tak wściekły, że wyrzuciłem go i nigdy już nie użyłem.
Było to nasze ostatnie świętowanie, ponieważ trzy tygodnie później zmarł niespodziewanie.
Ból po jego stracie był nie do zniesienia. Wciąż na nowo przypominałam sobie tamtą noc, zła już nie na prezent, ale na siebie, że pozwoliłam, aby rozczarowanie przyćmiło miłość.
Tęskniłam za jego śmiechem, jego głosem, a nawet za tym, jak przypominał mi o piciu wody, gdy byłam zbyt zajęta.
Dziś sprzątałam i butelka spadła.
Uderzając o podłogę, nakrętka odskoczyła, a z niej wypadł mały, złożony papierek.
więcej na następnej stronie
