Tego dnia podarowałam jej nowiutki zimowy płaszcz, mając nadzieję, że inna matka poczuje ciepło i godność. Zachowałam też jej stary płaszcz, z niedopasowanymi guzikami i wszystkim innym – jako przypomnienie, że miłość rzadko musi być głośna. Czasami jest po cichu wszywana w rzeczy, które ktoś nosi długo po tym, jak powinny zostać wymienione. A teraz, każdej zimy, kiedy czuję zimne powietrze na twarzy, szepczę: „Dziękuję, mamo. Kolejny rok nadszedł dla mnie, bo tak wiele z siebie straciłaś”.
