Otworzyłam ją delikatnie. W środku znajdowało się wyblakłe zdjęcie młodej kobiety trzymającej dziecko, a za nim maleńka, odręcznie napisana notatka: „Dziękuję. Wiele lat temu ktoś ustąpił mi miejsca, kiedy nosiłam dziecko”.
Łzy napłynęły mi do oczu, gdy patrzyłam na medalion, czując, jak ściska mnie w gardle. Nie znałam jej historii, a jednak czułam się z nią głęboko związana – jakby jej dawna dobroć zatoczyła koło w czasie i mnie odnalazła.
Gdy autobus ruszył, siedziałam z medalionem w dłoni, uświadamiając sobie, że współczucie nigdy nie znika; ono po prostu znajduje nowe serca, w których może zamieszkać. Tego dnia złożyłam sobie cichą obietnicę: będę przekazywać to światło dalej, jeden mały, ludzki gest na raz.
