Hoduję pelargonie i przebiśniegi od ponad 15 lat. Długo nie mogłam sobie z nimi poradzić – wyrastały im okropne, długie krzewy, które kwitły rzadko i krótko.
Ale potem przypomniałam sobie o mojej babci, która uwielbiała ten przytulny, domowy kwiat. Hodowałam wiele odmian, również w ogródku przed domem. Radziła więc wszystkim sąsiadom, jak i kiedy przycinać pelargonie. No cóż, skoro zwrócili się do niej po te rady, sekrety – miała piękne kwiaty.
Kiedy zainteresowałem się kwiaciarstwem, mojej babci już nie było. Musiałem pamiętać jej rady, czytać literaturę i wszystko porównywać.
Dzięki temu udało mi się tak dobrze zadbać o moje pelargonie, że zaczęły kwitnąć bujnymi „czapeczkami”. Dziś opowiem Wam, jak prawidłowo przycinać pelargonie.
Określamy odpowiedni przedział czasowy
Najpierw ustalmy ramy czasowe, w których można zorganizować to wydarzenie. Każdy będzie miał swoje własne. Kiedy pierwszy raz próbowałem przycinać wiosną, spóźniłem się i kwiaty pojawiły się dopiero w czerwcu. A to trochę za późno. Chciałbym już w maju obserwować kolorowy zapach kwiatów pelargonii.
Dlatego zacząłem skupiać się na dwóch parametrach:
- długość dnia – można rozpocząć, gdy przekroczy on 10 godzin na dobę;
- początek sezonu wegetacyjnego rośliny (pojawienie się nowych liści).
Przyjrzyj się uważnie swoim pelargoniom. Jeśli już się obudziły, nie wahaj się ich przyciąć.
