Doktor Arnold powitał mnie z właściwą sobie serdecznością, proponując kawę i pytając o moje zdrowie. Kiedy wyjaśniłem, że chcę wprowadzić istotne zmiany w testamencie, wyjął długopis i kartkę papieru z zamyśloną miną.
Najpierw usunąłem Jeffreya jako jedynego spadkobiercę. Zamiast tego podzieliłem swój majątek tak, aby piekarnie i połowa pieniędzy trafiły do fundacji charytatywnej, która pomaga dzieciom z ubogich rodzin. Dom i druga połowa pieniędzy trafiłyby do mojego siostrzeńca Ryana, syna mojej zmarłej siostry, poważnego i pracowitego młodego człowieka, który zawsze utrzymywał ze mną kontakt bez żadnych korzyści finansowych.
Jeffrey odziedziczyłby jedynie symboliczną sumę stu tysięcy dolarów – wystarczająco dużą, by nie mógł podważyć testamentu, twierdząc, że został zapomniany, ale wystarczająco małą, by dać wyraz mojemu niezadowoleniu. Zostawiłem zapieczętowany list wyjaśniający, który miał zostać otwarty dopiero po mojej śmierci, szczegółowo opisując powody mojej decyzji.
Dr Arnold zadał kilka pytań, upewniając się, że jestem trzeźwo myślący i pewny swojej decyzji. Krótko wyjaśniłem, że pojawiły się problemy z zaufaniem, nie wdając się w szczegóły. Był na tyle profesjonalny, że nie naciskał, po prostu upewniając się, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem i jest ściśle poufne.
Skorzystałam również z okazji, aby sporządzić dyrektywę dotyczącą opieki zdrowotnej i powiązane dokumenty, wskazując moją najlepszą przyjaciółkę, Sarę, jako osobę odpowiedzialną za podejmowanie decyzji medycznych w moim imieniu, gdybym stała się niezdolna do pracy. Wszelkie próby Melanie i Jeffreya, aby umieścić mnie w zakładzie zamkniętym lub podawać mi leki wbrew mojej woli, zostałyby teraz udaremnione przez tę barierę prawną.
Wyszłam z gabinetu czując, jak ciężar spada mi z ramion. To był dopiero pierwszy krok, ale ważny. Teraz, nawet gdyby spotkało mnie najgorsze, nie dostaną tego, czego chcą. Całe planowanie, cała manipulacja pójdą na marne. Ale nie planowałam najgorszego. Chciałam być cała i zdrowa, żeby zobaczyć ich twarze, kiedy zdadzą sobie sprawę, że stracili wszystko.
Listopad nadszedł z tym typowym dla Los Angeles upałem. Minęły prawie cztery miesiące, odkąd odkryłam prawdę o Jeffreyu i Melanie, i wykorzystywałam każdy dzień tego czasu, aby zbudować przeciwko nim swoją sprawę. Mitch wciąż dostarczał mi informacji. Odkryliśmy, że Melanie regularnie spotykała się z Julianem, prawnikiem, zawsze w ich tajnym mieszkaniu. Udało nam się nawet zdobyć zdjęcia, na których razem wchodzili do budynku, oraz nagrania audio, które dowodziły, że przygotowywali dokumenty do złożenia wniosku o ubezwłasnowolnienie.
Na jednym z tych nagrań usłyszałem, jak Julian tłumaczy Melanie, że potrzebują badań lekarskich, aby potwierdzić mój upadek umysłowy. Zasugerował, żeby umówili mnie na wizytę u konkretnego lekarza, kogoś, kto z nim współpracował i był gotów zdiagnozować problemy poznawcze za dodatkową opłatą. To była jawna korupcja, dobrze zorganizowany plan oszukania systemu prawnego.
Melanie zapytała, ile to potrwa. Julian odpowiedział, że z odpowiednimi dokumentami, w tym zeznaniami świadków dotyczącymi mojego „nieobliczalnego zachowania”, mogliby uzyskać zatwierdzenie opieki prawnej w ciągu dwóch lub trzech miesięcy. Od tego momentu mieliby pełną kontrolę nad moimi finansami i decyzjami osobistymi.
Chłód, z jakim o tym rozmawiali, jakby to była zwykła transakcja biznesowa, przyprawiał mnie o dreszcze. Ale jednocześnie rozjaśniał sytuację. Nie miałem do czynienia z ludźmi z choćby krzty sumienia czy wyrzutów sumienia. Miałem do czynienia z przestępcami, po prostu.
Postanowiłem, że nadszedł czas, aby zamknąć siatkę. Musiałem jednak zrobić to strategicznie, bez odsłaniania wszystkich kart na raz.
Zacząłem od małych testów. Pewnego czwartkowego obiadu mimochodem wspomniałem, że myślę o sprzedaży jednej z piekarni – tej najmniej dochodowej, jak powiedziałem – żeby uprościć sobie życie. Jeffrey o mało się nie zakrztusił jedzeniem. Melanie wyraźnie się spięła. Przez cały posiłek próbowali przekonać mnie, że to fatalny pomysł, że jestem zagubiony, że piekarnie to moje dziedzictwo i że będę tego żałował.
Ich obawy nie miały oczywiście nic wspólnego ze mną. Byli przerażeni myślą o tym, że sprzedam aktywa, zanim przejmą nad nimi kontrolę. Pozwoliłem, by sprawa naturalnie ucichła, mówiąc, że się nad nią zastanowię, ale zauważyłem, jak bardzo byli zdenerwowani w kolejnych dniach. Melanie dzwoniła w pilnych sprawach, prawdopodobnie do Juliana. Jeffrey zaczął wypytywać mnie o moje finanse, udając zaniepokojonego syna.
Dwa tygodnie później zrzuciłem z siebie kolejną bombę. Powiedziałem, że umówiłem się na konsultację z prawnikiem w celu omówienia aktualizacji testamentu. Ich reakcja była jeszcze bardziej gwałtowna. Od razu zapytali, którego prawnika wybrać, dlaczego uważam to za konieczne i czy coś mnie martwi. Skłamałem, mówiąc, że to była tylko rutynowa kontrola, którą zasugerował dr Arnold. Nalegali, żeby mi towarzyszyć, żebym mógł skorzystać ze wsparcia. Grzecznie odmówiłem, tłumacząc, że muszę to zrobić sam, bo ważne jest dla mnie zachowanie pewnej niezależności w podejmowaniu decyzji.
Tej nocy, udając, że idę spać, usiadłem w ciemnym kącie korytarza i przysłuchiwałem się ich kłótni w sypialni. Wpadli w panikę. Melanie mówiła, że muszą przyspieszyć proces ubezwłasnowolnienia, że on zaczyna robić rzeczy, które mogą zagrozić planowi. Jeffrey się zgodził, ale wydawał się wahać, martwiąc się, czy zdobędą wystarczająco dużo dowodów.
Melanie zasugerowała wtedy coś, co zmroziło mnie do szpiku kości. Powiedziała, że być może będą musieli stworzyć jakieś dowody, sprawić, żebym wydawał się bardziej zdezorientowany, niż byłem w rzeczywistości. Jeffrey zapytał, jak to zrobić. Odpowiedziała, że są na to sposoby. Leki dodane do jedzenia mogły powodować chwilowe zamęt w głowie. Drobne „wypadki” mogły sprawiać wrażenie, że tracę sprawność fizyczną i umysłową.
Usłyszałem to i po raz pierwszy poczułem prawdziwy strach. Nie planowali mnie tylko okraść. Byli gotowi mnie odurzyć, skrzywdzić, celowo zniszczyć mi zdrowie, żeby osiągnąć swoje cele.
