Synowa zmarła przy porodzie — ośmiu mężczyzn nie mogło podnieść trumny, a teściowa zażądała, żeby ją otworzyć…

Kiedy nadszedł czas, by przenieść trumnę, ośmiu młodych mężczyzn wystąpiło naprzód, położyło ręce na trumnie po obu stronach i przygotowało się do zaniesienia jej do karawanu. Ale o dziwo, bez względu na to, jak bardzo próbowali ją podnieść, trumna ani drgnęła. Wszyscy mieli czerwone twarze, żyły na dłoniach nabrzmiały, ale trumna zdawała się być przyklejona do ziemi. Starszy mężczyzna z sąsiedztwa westchnął: „Na pewno wciąż jest zdenerwowana i nie może jeszcze odejść”.

Stojący nieopodal szaman powiedział cicho:

Trumny a trumny: Jaka jest różnica? | Planowanie uroczystości żałobnych
Tylko w celach ilustracyjnych

„Otwórz trumnę, ona wciąż ma coś do powiedzenia”.

Zasuwka została zdjęta. Kiedy wieko trumny uniosło się, wszyscy byli oszołomieni. Na twarzy Eleny wciąż widniały dwie strużki łez. Jej oczy były na wpół przymknięte, kąciki rzęs mokre, jakby przed chwilą płakała. Pani Helen wybuchnęła płaczem, uklękła przy trumnie, chwyciła synową za rękę, a jej głos drżał:

„Eleno… nie płacz już… Jeśli jest coś, czego nie powiedziałaś, proszę, powiedz mi… błagam cię, moje dziecko…”

Na pogrzebie panowała grobowa cisza.

Nagle rozległ się szloch. Wszyscy spojrzeli w stronę Louisa – męża Louisa. Upadł na kolana, zakrywając twarz dłońmi i szlochając. Wszyscy byli zaskoczeni. Pani Helen odwróciła się, a jej głos się załamał:

Tylko w celach ilustracyjnych

„Louis… co ty robisz… Słyszałeś, co powiedziała Elena?”

Louis podniósł głowę, jego twarz była cała zalana łzami, oczy miał czerwone, głos mu się łamał, dławił:

„To była moja wina… Sprawiłem, że odeszła w bólu…”

Całe podwórko było ciche, słychać było tylko odgłos ulewnego deszczu. Louis szlochał, patrząc na zapłakaną twarz żony:

„Tego dnia… dowiedziała się, że mam kogoś innego… Nic nie powiedziała, tylko trzymała się za brzuch i płakała całą noc. Obiecałem, że z nią zerwę, ale… ale ona była w takim szoku… Tej nocy miała okropny ból brzucha… Zabrałem ją do szpitala, ale było za późno… Przepraszam… Myliłem się… Elena…”

Odgłos płaczu rozniósł się po całym podwórku. Pani Helen zadrżała, a jej głos załamał się w deszczu:

„O mój Boże… moje dziecko… Dlaczego tak cierpisz… Moja synowa… Przepraszam, że nie mogłam cię ochronić…”

Louis oparł głowę o trumnę żony, mocno ściskając drewnianą krawędź. Zakrztusił się, a jego głos się załamał:

Tylko w celach ilustracyjnych

„Louis… Przepraszam… Wiem, że się myliłem… Możesz się na mnie złościć, możesz mnie nienawidzić… Ale proszę… wybacz mi… Pozwól mi zabrać cię do miejsca wiecznego spoczynku…”

Nagle trumna lekko się zatrzęsła. Szaman skinął głową: „Puściła”.

Ośmiu młodych mężczyzn ponownie opuściło ręce. Tym razem unieśli je delikatnie, a trumna z łatwością uniosła się w górę. Rozległ się żałobny dźwięk trąbki, żegnając kobietę, która spotkał nieszczęście. Wszyscy w milczeniu skłonili głowy, by zrobić miejsce.

Louis uklęknął na zimnej ziemi, łzy mieszały się z deszczem. W jego sercu każde przeprosiny rozbrzmiewały boleśnie. Wiedział, że do końca życia, bez względu na to, ile będzie płakał, ile będzie przepraszał… nie będzie w stanie naprawić swoich błędów.

I do końca życia, w niespokojnych snach, obraz Eleny wylewającej łzy będzie go prześladował, jakby przypominając, że są rany, których, bez względu na to, jak bardzo by nie przepraszał… nie zdołają uleczyć.