Pilar czekała na mój telefon. Jeśli nie skontaktuję się z nią w ciągu godziny od wizyty, zadzwoni na policję. Noc była niespokojna. Ledwo spałam, przewracając się z boku na bok, odtwarzając w myślach wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. Rano ponownie omówiliśmy plan i zadzwoniłam do szpitala, żeby zapytać o stan Lucíi, ale powiedziano mi, że mogą udzielać informacji tylko najbliższej rodzinie. Dzień dłużył się w nieskończoność.
Byłam zbyt zdenerwowana, żeby czytać lub oglądać telewizję. Próbowałam pomóc Pilar w pracach domowych, ale zauważyła, jak bardzo jestem zdenerwowana i kazała mi odpocząć. W końcu nadszedł czas, żeby się przygotować. Włożyłam proste ubrania, które pożyczyła mi Pilar: ciemne dżinsy, szary sweter i czarną kurtkę. Związałam włosy w kok i założyłam okulary przeciwsłoneczne.
Choć dzień był pochmurny, nie było to idealne przebranie, ale lepsze to niż nic. „Bądź w kontakcie” – powiedziała Pilar, odprowadzając mnie do taksówki. „I pamiętaj, jeśli coś będzie nie tak, natychmiast odejdź”. „Obiecuję”. Przytuliłam ją i wsiadłam do samochodu. Podczas jazdy cały czas patrzyłam przez okno, sprawdzając, czy nie jedzie za nami jakiś samochód.
Ale ulice były pełne typowego popołudniowego ruchu i nie zauważyłem niczego podejrzanego. Poprosiłem taksówkarza, żeby wysadził mnie przecznicę od biblioteki. Resztę drogi przeszedłem pieszo, rozglądając się dookoła. Stary budynek Biblioteki Narodowej stał na końcu ulicy. Jego kamienne mury zdawały się kryć tysiące sekretów. Jeden z nich mógł mieć coś wspólnego ze mną i moją rodziną.
Wspiąłem się po szerokich schodach i przeszedłem przez główne wejście. W środku było chłodno i cicho. Kilkoro gości siedziało w głównym pomieszczeniu, pogrążonych w lekturze książek lub czytaniu laptopów. Bibliotekarz przy ladzie nie zauważył mnie, gdy minąłem go w stronę schodów.
Pokój z rzadkimi książkami znajdował się na trzecim piętrze. Wspinałem się powoli, delikatnymi krokami. Na korytarzu nikogo nie było. Podszedłem do drzwi i ostrożnie zajrzałem do środka. Był to duży pokój z wysokimi sufitami i oknami wychodzącymi na zachód. Słońce właśnie zachodziło, zalewając wszystko złocistym blaskiem. Regały z książkami tworzyły labirynt, w którym łatwo było się zgubić.
W najdalszym kącie zobaczyłem mojego teścia. Siedział przy stole, tyłem do okna, więc jego twarz była w cieniu. Przed nim leżała teczka z dokumentami. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do pokoju. Spojrzał w górę, słysząc moje kroki. Na jego twarzy malowała się mieszanka ulgi i zaniepokojenia.
Eleno, powiedział cicho, przyszłaś. Tak, odpowiedziałam, siadając naprzeciwko niego. Chcę poznać prawdę, całą prawdę. Rozejrzał się dookoła, jakby upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu, i pchnął teczkę w moją stronę. Spójrz na to. Otworzyłam teczkę i zobaczyłam zdjęcia. Mnóstwo zdjęć. Na każdym z nich Miguel pojawiał się z kobietą, jedząc lunch w restauracji, przechadzając się po parku, wchodząc do hotelu.
Na niektórych zdjęciach trzymali się za ręce, na innych całowali. „Co to jest?” – zapytałem, choć już wiedziałem. „Miguel cię zdradza” – powtarzał od ponad roku. „Nazywa się Alejandra Ríos. Pracuje w jednym z jego klubów nocnych”. Ale to nie wszystko. Przewróciłem stronę i zobaczyłem dokumenty, bilanse, wyciągi bankowe, umowy. „Firma Miguela leży w gruzach” – kontynuowałem.
W ciągu ostatnich dwóch lat poniósł ogromne straty. Zamknął już trzy restauracje, a dwa kluby stoją na skraju bankructwa. Ma długi, ogromne długi, a niektórzy z jego wierzycieli nie są ani cierpliwi, ani łaskawi. Przewracał strony, próbując przyswoić sobie informacje, liczby, wykresy – wszystko wskazywało na to samo.
Miguel był na skraju bankructwa. Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego? I Carmen. Mój teść westchnął i wyciągnął kolejny dokument z wewnętrznej kieszeni marynarki. Oto twoja polisa na życie. Miguel zwiększył jej zakres pół roku temu do trzech milionów euro. I jest jedynym beneficjentem. Drżącymi rękami wziąłem dokument.
Rzeczywiście, kwota została podwyższona i pamiętałem, że podpisywałem te papiery. Miguel powiedział mi wtedy, że to rutynowa korekta, korekta inflacyjna. Nie przywiązywałem do tego większej wagi. Chciał mnie zabić za ubezpieczenie. Głos mi drżał, ale trzy miliony nie wystarczyłyby na uratowanie jego firmy, skoro jego długi były tak duże. „Nie chodzi tylko o firmę” – odpowiedział cicho mój teść.
Czy jest coś jeszcze? Dom, w którym mieszkasz. Według dokumentów jest na was oboje. Ale jest pewien haczyk. Jeśli coś ci się stanie, twoja część nie trafi do Miguela, ale do Carmen. Miguel kilkakrotnie prosił cię o zmianę testamentu. Pamiętasz? Skinęłam głową. Tak, wspominał o tym kilka razy w zeszłym roku. Powiedział, że dokumenty wymagają aktualizacji, że to normalne, ale ciągle to odkładałam, bo nie miałam czasu.
A dwa tygodnie temu, kontynuował, udało mu się przekonać Carmen do podpisania pełnomocnictwa do zarządzania jej majątkiem, w tym tym, co mogłaby odziedziczyć. Co? Nie mogłam w to uwierzyć. Powiedział jej, że to po to, by chronić jej majątek przed podatkami i innymi problemami, że to dla jej dobra. Uwierzyła mu. Zawsze ufała ojcu. Poczułam gulę w gardle. Więc gdybym umarła, moja część domu przypadłaby Carmen, a dzięki temu pełnomocnictwu Miguel mógłby z nią zrobić, co zechce. Sprzedać ją, zastawić. Dokładnie. Skinęła głową.
Plus ubezpieczenie, plus twoje oszczędności, które również trafiłyby do Carmen, a tym samym do niego. Wystarczająco dużo, żeby spłacić jego najgroźniejsze długi i zacząć wszystko od nowa z inną kobietą, bez żony na jego drodze. Spojrzałam na dokumenty przede mną i myślałam tylko o jednym. Chciał mnie zabić. Mój mąż chciał mnie zabić.
„Ale dlaczego mi pomagasz?” – zapytałam, patrząc na teścia. „Zawsze byłeś po jego stronie”. Uśmiechnął się smutno. „Kocham mojego syna Elenę, ale nie mogę pozwolić, żeby został mordercą i żeby zniszczył życie Carmen. To moja wnuczka i kocham ją tak samo mocno jak syna. A Lucía wiedziała o tym wszystkim”. Teść skinął głową.
Tak, zawsze znała wszystkie jego sekrety i wspierała go. Nigdy cię nie kochała. Uważała, że nie jesteś godny tej rodziny. Kiedy Miguel opowiedział jej o swoich problemach, to ona podsunęła mu pomysł: pozbądź się ciebie i zabierz pieniądze. Przypomniałem sobie tę rozmowę, którą podsłuchałem kilka miesięcy temu. Musisz rozwiązać ten problem, Miguel.
Jak długo zamierzasz czekać? W tamtej chwili myślałam, że rozmawiają o interesach. Teraz zrozumiałam, że rozmawiają o mnie. To ja byłam problemem, który należało rozwiązać, i moja teściowa też o tym wiedziała. Nie, pokręciła głową. Isabel nic nie wie ani o problemach finansowych, ani o planach Miguela. Uważa, że po prostu przechodzą kryzys małżeński. I co teraz? – zapytałam.
Co mam z tym wszystkim zrobić? Musisz chronić siebie – powiedział stanowczo – i chronić Carmen. Mam prawnika, któremu ufam. Pomoże ci z papierkową robotą. Odwołaj pełnomocnictwo, które Carmen dała Miguelowi. Chroń swój majątek. Musisz iść na policję. Ale nie mam dowodu, że dosypał mi czegokolwiek do drinka. Tak, masz. Jest nagranie z kamery monitoringu w restauracji. Widziałem je.
więcej na następnej stronie