
W dniu ślubu zostałam w domu, udając, że jestem zajęta, udając, że nie wyobrażam sobie ceremonii. Ale kiedy samotność stała się nie do zniesienia, drzwi wejściowe się otworzyły. Wszedł mój mąż – z dwójką naszych pozostałych pasierbów za nim – niosąc kwiaty, moje ulubione ciastka i tyle miłości, że wypełniłaby cały pokój.
Odłożył wszystko, spojrzał na mnie z cichym gniewem i jeszcze cichszą czułością i powiedział: „Skoro on cię wykluczył, to my też jesteśmy wykluczeni. Bo jesteśmy rodziną”.
Załamałam się. Rozpłakałam się w jego piersi jak dziecko.
Bycie rodzicem zastępczym nie jest łatwe. Dajesz miłość bez żadnych gwarancji. Jesteś obecny nawet wtedy, gdy o tobie zapominają. Ale kochasz i tak – bo to sprawia, że to jest prawdziwe, a czasami ta miłość wraca od ludzi, których najmniej się spodziewałeś… a których najbardziej potrzebowałeś.
