Tej nocy potajemnie zadzwoniłam do Anity. Odebrała i na ekranie zobaczyłam naszego synka śpiącego na jej kolanach. Serce mi pękło na widok jego małej buzi. Powiedziałam:
– „Anita, pozwól mi go chociaż zobaczyć. Tak bardzo za nim tęsknię.”
Spojrzała na mnie zimnym wzrokiem:
– Teraz pamiętasz swojego syna? A mnie nie pamiętasz, wrzucono do magazynu i traktowano jak niewolnika? Raj, za późno. Nie wrócę.
Łzy spływały mi po twarzy.
Późna pokuta
W kolejnych dniach stałem się jak ciało bez duszy. Nie mogłem się skupić na pracy. Każdej nocy śniło mi się, że Anita wyjeżdża z naszym synem i goniłem ją na próżno.
Zacząłem rozumieć: przez ostatnie dwa lata słuchałem tylko matki, zmuszając Anitę do znoszenia i milczenia. Nie chroniłem jej, nie stanąłem po jej stronie – tej kobiety, która poświęciła dla mnie wszystko.
Teraz ceną, jaką przyszło mi zapłacić, była utrata jej i mojego syna.
Surowa rzeczywistość
Pewnego ranka moja ciotka podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia:
– „Raj, mała rada. Kiedy kobieta wnosi pozew o rozwód, trudno ją przekonać, żeby zmieniła zdanie. Masz tylko dwie możliwości: zaakceptować to albo ukorzyć się i przeprosić. Ale pamiętaj, to już nie jest sprawa osobista; to godzi w honor rodziny Kapoor.”
Siedziałem w milczeniu. Presja ze strony matki, krewnych i opinii publicznej ciążyła mi na barkach. Ale mój największy strach pozostał ten sam: nigdy więcej nie słyszeć, jak mój syn mówi do mnie „tato” każdego ranka.
Zbliża się punkt kulminacyjny
Tej nocy wyszedłem sam na dziedziniec, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo, z sercem przepełnionym niepokojem. Wiedziałem, że zaraz wszystko stracę… albo muszę zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem: skonfrontować się z matką i walczyć o odzyskanie żony i syna.
