Mój mąż ciągle się ze mnie naśmiewał, bo nic nie robiłam, a potem znalazł moją notatkę po tym, jak zabrali mnie na pogotowie

Przez lata byłam lekceważona i poniżana, jednocześnie dbając o nasz dom i rodzinę. Dopiero gdy coś się wydarzyło, przez co trafiłam do szpitala, mój mąż w końcu zauważył, że coś jest nie tak.

W tym roku mam 36 lat i jestem żoną Tylera, który ma 38 lat. Z zewnątrz wyglądaliśmy na idealną rodzinę, ale prawda była daleka od prawdy. Kiedy Tyler źle mnie traktował, gdy nie czułam się dobrze, to była kropla, która przelała czarę goryczy.

Niektórzy ludzie z zewnątrz, którzy znali mnie i mojego męża, określali nas mianem „amerykańskiego snu”. I w pewnym sensie nimi byliśmy. Mieszkałam w przytulnym, czteropokojowym mieszkaniu z dwoma małymi chłopcami, zadbanym trawnikiem i mężem, który miał efektowną pracę jako główny programista w studiu gier.

Tyler zarabiał wystarczająco dużo, żeby utrzymać nasz poziom życia, więc zostałam w domu z dziećmi. Niestety, większość ludzi zakładała, że ​​mam łatwo. Ale za zamkniętymi drzwiami czułam się, jakbym się dusiła.

 

Nie zrozumcie mnie źle, Tyler nigdy nie stosował przemocy fizycznej, ale jego słowa były ostre, wyrachowane i ciągłe, co czyniło go okrutnym. Wiem, że to nie usprawiedliwia ani nie twierdzę, że był lepszy, bo ból, który zadawał, nie był widoczny, ale przekonałam samą siebie, że przynajmniej dało się go znieść.

Każdy poranek w naszym domu zaczynał się od narzekania, a każdy wieczór kończył się ciosem. Miał zwyczaj wpędzać mnie w poczucie porażki, nawet gdy bardzo starałam się wszystko ogarnąć.

Jego ulubiona obelga pojawiała się za każdym razem, gdy pranie nie było poskładane albo obiad nie był dostatecznie ciepły.

„Inne kobiety pracują i wychowują dzieci. Ty? Nawet nie potrafisz utrzymać w czystości mojej koszuli, która jest dla mnie szczęściem” – narzekał, a ja starałam się sprostać jego wymaganiom.

Ta koszula. Nigdy nie zapomnę tej przeklętej białej koszuli z granatowym wykończeniem. Nazywał ją swoją „szczęśliwą koszulą”, jakby była jakąś świętą relikwią. Prałem ją już dziesiątki razy, ale jeśli nie wisiała dokładnie tam, gdzie oczekiwał, nagle stawałem się bezużyteczny.

 

więcej na następnej stronie