Moi rodzice nigdy się nie rozwiedli.
Ja i mój brat, ich jedyne dzieci, opiekowaliśmy się nimi.
„Jesteśmy z ciebie dumni — odziedziczysz wszystko” – powiedzieli.
Po ich śmierci otworzyliśmy testament – żadne z nas nie było w nim uwzględnione. Mój brat zawołał z płaczem: „Wiedzieliście, że…”
Na początku nie rozumiałem.
Zrobiliśmy wszystko, jak należy — odwiedzaliśmy ich co weekend, zajmowaliśmy się rachunkami, a nawet wyremontowaliśmy ich stary dom, aby mogli żyć komfortowo.
Mój brat i ja myśleliśmy, że miłość naszych rodziców jest tak trwała, jak mury, które zbudowali wokół siebie. Dlatego kiedy w testamencie zamiast nas wskazali organizację charytatywną, poczuliśmy, jakby grunt zniknął nam spod stóp.
więcej na następnej stronie
