Dostawca pizzy przynosił mi darmową pizzę w każdą sobotę, aż pewnego dnia zobaczyłem na pudełku karteczkę z napisem: „Wiem, co zrobiłeś 50 lat temu” — historia dnia

Miał zwyczaj rzucania krótkiego żartu lub głupiego komentarza, zanim wręczył mi pudełko. Przez kilka minut w każdą sobotę nie czułam się niewidzialna.

Nie byłam samotną kobietą z kotem, który jej nienawidził. Byłam po prostu klientką, kimś, kogo widział, kimś wartym uśmiechu.

W sobotę czekałem już przy drzwiach o 17:59. Na zewnątrz padał ulewny deszcz, bębniąc o dach, lecz dokładnie o szóstej zadzwonił dzwonek.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem go, uśmiechającego się szeroko, mimo że był przemoczony. Wyciągnął pudełko i powiedział, że to nowy smak, który restauracja testuje.

„Cóż, przynajmniej coś nowego wydarzy się w moim życiu” – zażartowałem.

„Nie mów tak. Zawsze czeka na ciebie coś nowego, co cię zaskoczy.”

„Nie w moim wieku.”

Ryan podał mi pudełko i powiedział: „Jesteś moją ulubioną klientką. I najładniejszą”.

„To miłe, ale nie mogę ci nawet zostawić napiwku. Mam mało pieniędzy.”

„Nie szukałem napiwku. Po prostu chciałem dać komplement.”

„W takim razie dziękuję. Ale może w końcu powiesz mi, kto mi kupował te pizze przez cały ten czas?”

Ryan pokręcił głową. „Ta osoba chce pozostać anonimowa”.

Odwrócił się, jakby chciał odejść, ale coś we mnie opierało się zakończeniu rozmowy. Pospieszyłem do środka, pogrzebałem w szafie i wróciłem ze starym płaszczem przeciwdeszczowym.

„Weź to” – powiedziałem, podając mi je. „Umrzesz tam na zewnątrz, w tej burzy”.

Ryan mrugnął zaskoczony, po czym przyjął wiadomość z nieśmiałym uśmiechem.

„Musisz być bardzo troskliwą mamą albo babcią.”

Te słowa uderzyły mnie jak policzek. „Nie mam dzieci”.

Ciąg dalszy na następnej stronie: