Pewnego poranka do mojego salonu weszła drżąca kobieta, ściskając w dłoni zniszczoną torebkę.
Jej oczy były opuchnięte od płaczu. Gło
Bez wahania zaprowadziłam ją do krzesła i powiedziałam cicho: „Sprawmy, żebyś dziś poczuła się jak królowa”. Nie chciałam tylko uczesać jej włosów — chciałam pomóc jej na nowo dostrzec siebie, przywrócić jej odrobinę godności, którą życie jej odebrało.
Gdy zakręciłem jej srebrne włosy i nałożyłem delikatną farbę na zmęczoną twarz, opowiedziała o swoim zmarłym mężu – mężczyźnie, który zawsze przypominał jej, jaka była piękna. Kiedy w końcu odwróciłem ją w stronę lustra, uśmiechnęła się. To był delikatny, promienny uśmiech, który zdawał się rozświetlać cały pokój. „Znów wyglądam jak ja” – wyszeptała.
więcej na następnej stronie
