Miliarder, pragnąc pochwalić się swoim sukcesem, zaprasza swoją byłą żonę na wystawne wesele i jest w szoku, gdy kobieta przybywa z bliźniakami, o których istnieniu nie miał pojęcia.

W rześkie wiosenne popołudnie Alexander Graves, miliarder, który dorobił się majątku własnymi siłami i jeden z najbardziej znanych przedsiębiorców Doliny Krzemowej, finalizował listę gości weselnych. Po latach bycia na pierwszych stronach gazet dzięki bogactwu, smykałce do interesów i wpływowym kontaktom, Alexander w końcu był gotowy, by znów się ustatkować. Tym razem poślubił Cassandrę Belle, olśniewającą modelkę, która stała się influencerką, z dwoma milionami obserwujących i diamentowym pierścionkiem zaręczynowym wartym więcej niż niejeden pałac.

Kiedy on i jego asystent sprawdzali nazwiska, zatrzymał się na jednej linijce i uderzył pięścią w stół.
„Wyślij zaproszenie Lili”.

Jego asystentka mrugnęła. „Lila… twoja była żona?”

„Tak” – powiedział z drwiącym uśmiechem. „Chcę, żeby to zobaczył. Żeby zobaczył, co traci”.

Nie rozwinął tematu, ale irytacja w jego głosie jasno wskazywała, dlaczego.

Lila Monroe-Graves była u boku Alexandra na długo przed milionami, aplikacjami, rundami finansowania venture capital i okładkami magazynów. Pobrali się w wieku około 25 lat, w czasach, gdy pieniędzy było niewiele, a nadzieja wydawała się nieograniczona. Wierzyła w niego, gdy nikt inny nie wierzył. Ale po pięciu latach nieprzespanych nocy, spotkań z inwestorami i powolnej transformacji w mężczyznę, którego już nie rozpoznawała, ich małżeństwo się rozpadło.

Odeszła cicho, bez zamieszania i kłótni. Tylko podpisane papiery rozwodowe i jego stary pierścionek na kuchennym blacie. Nie naciskał, żeby mu odpowiedział, myśląc, że po prostu nie nadąża za jego rosnącymi ambicjami, albo że nie chce.

Nigdy tak naprawdę nie rozumiałem, dlaczego odeszła tak nagle i szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. Aż do teraz.

W cichym miasteczku niedaleko San Diego Lila siedziała na werandzie, obserwując swoje sześcioletnie bliźniaki, Noaha i Norę, rysujące kredą na podjeździe. Otwierając kopertę, która właśnie do niej dotarła, jej wzrok powędrował po eleganckim papierze.

„Pan Alexander Graves i panna Cassandra Belle serdecznie zapraszają…”

Przeczytał go dwa razy. Jego palce zacisnęły się na krawędziach.

„Mamo, co to jest?” zapytała Nora, stając obok niej.

 

 

—Zaproszenie na ślub— powiedziała Lila, kładąc kartkę na stole. —Od twojego… ojca.

Słowa były ciężkie. Minęły lata, odkąd wypowiedziała je na głos.

Noe spojrzał w górę, zdziwiony. „Czy mamy ojca?”

Lila powoli skinęła głową. —Tak.

 

więcej na następnej stronie