Asystentka zmarła w noc imprezy. Teraz stała tam Valentina Rossi, kobieta zdeterminowana, by udowodnić, że prawdziwe feniksy nie tylko odradzają się z popiołów, ale wręcz stają się silniejsze. Poniedziałek rozpoczął się punktualnie o 19:00. Valentina siedziała w głównym biurze Augusto, mając przed sobą stosy dokumentów finansowych. Poprosiła o dostęp do wszystkich raportów Belmont Construsois z ostatnich pięciu lat. Augusto obserwował ją z niepokojem z progu.
„Znalazłeś coś interesującego?” zapytał, ledwo skrywając zaniepokojenie. Spojrzała w górę, z wyrazem twarzy stanowczym. „Czy mogę być z tobą całkowicie szczery?” „Oczywiście. Twoja firma stoi w miejscu od trzech lat. Wzrost praktycznie nie istnieje. W zeszłym roku straciłeś dwa kluczowe kontrakty i ciągle powtarzasz strategie inwestycyjne, które sprawdzały się w 2015 roku, ale w 2024 roku już nie mają sensu”. Słowa te były jak młot kowalski. Augusto wiedział to w głębi duszy, ale usłyszenie ich tak wyraźnie bolało. „A co ty byś zrobił?” zapytał, starając się zachować spokój.
Walentyna wstała, podeszła do okna i spojrzała na miasto. Po pierwsze, dywersyfikacja. Krajowe budownictwo inżynieryjno-budowlane jest nasycone. Po drugie, innowacje. Zrównoważony rozwój nie jest już opcją; jest wymogiem. A po trzecie, poszukiwanie międzynarodowych sojuszy. Odwróciła się do niego. Ale zanim przedstawię ci rozwiązania, muszę zrozumieć jedną rzecz. Dlaczego podejmujesz tak konserwatywne decyzje? Masz kapitał, masz reputację, masz infrastrukturę. Dlaczego działasz ze strachu? Zapadła długa cisza. Bo się boję, przyznał w końcu Augusto. Boję się stracić wszystko, jak mój ojciec, jak inni biznesmeni, którzy stawiają wszystko na jedną kartę i przegrywają.
„Rozumiem” – powiedziała cicho Walentyna. „Ale na tym polega różnica. Twój ojciec obstawiał, kiedy był już na krawędzi. Ty mogłeś to zrobić z pozycji stabilności. Nie grasz, żeby wygrać, grasz, żeby nie przegrać”. Wróciła do stołu, rozłożyła dokumenty i podała mu je. „W ciągu najbliższych dwóch godzin pokażę ci coś, co może zmienić twoje spojrzenie na biznes, ale tylko jeśli będziesz gotów mnie wysłuchać”. I po raz pierwszy od dawna Augusto był gotów.
Valentina przedstawiła plan, który dosłownie zaparł mu dech w piersiach. Była to propozycja ekspansji na rynki wschodzące w Ameryce Łacińskiej, oparta na zrównoważonym budownictwie i mieszkalnictwie socjalnym. Plan obejmował partnerstwa z samorządami lokalnymi, finansowanie zewnętrzne i innowacyjne technologie. Wszystko do siebie pasowało. Każdy element miał sens. „Gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś?” – zapytał, wciąż przetwarzając to, co usłyszał. Ukończyłem studia MBA z ojcem na Harvardzie, mając 22 lata, ale przede wszystkim nauczyłem się zarządzania rodzinnym biznesem.
Zatrzymał się na chwilę. Informacje, które byś miał, gdybyś kiedykolwiek zadał sobie trud porozmawiania z kobietą, która sprzątała twój dom we wtorki. Tego samego dnia Valentina umówiła się na wideorozmowę z trzema potencjalnymi partnerami z zagranicy, wszystkimi znajomymi z czasów pracy w Ross Industries. Augusto obserwował ją z fascynacją. Mówiła po angielsku i hiszpańsku z godną pozazdroszczenia płynnością. Zwróciła się do meksykańskiego biznesmena naturalnie. Rozumiem twoje obawy dotyczące terminów, ale jestem przekonany, że znajdziemy rozwiązanie korzystne dla obu stron.
W ciągu zaledwie 40 minut Valentina zapewniła sobie spotkanie twarzą w twarz w Mexico City na następny tydzień i wstępne zainteresowanie projektem wartym miliony dolarów. „Jak to zrobiłaś?” – zapytał Augusto, wciąż w szoku. „Luis Martínez i ja byliśmy partnerami przy projekcie w Chile osiem lat temu. Stracił wszystko, a potem mnie odnalazł i chociaż nie mogliśmy już razem pracować, zawsze zachowywaliśmy profesjonalny szacunek”. Spokojnie zamknął laptopa. Prawdziwe relacje przetrwają kryzysy gospodarcze, a jemu nie przeszkadza, że spędziłam trzy lata sprzątając domy.
Spojrzała na niego z mieszaniną współczucia i stanowczości. W międzynarodowym świecie biznesu liczą się kompetencje, uczciwość i wyniki. Nie ma znaczenia, czy spędziłeś trzy lata sprzątając, czy trzy lata na szczycie; liczy się to, czy wiesz, jak wykonywać swoją pracę. Środa nadeszła z kolejną konfrontacją z rzeczywistością. Valentina przedstawiła dogłębną analizę konkurencji. Za pomocą aktualnych wykresów i danych obnażyła słabości innych firm i szanse, które Augusto zignorował.
Firma Santos Construction ma poważne problemy z płynnością finansową. W zeszłym tygodniu stracili kontrakt na 50 milionów dolarów. To idealny moment, żeby ruszyć do przodu i zbliżyć się do klientów. Skąd wiesz? Ta informacja nie jest publiczna. Valentina uśmiechnęła się z błyskiem w oku. Patricia Santos była moją koleżanką z Harvardu. Nadal od czasu do czasu rozmawiamy. Augusto pokręcił głową, pod wrażeniem. Masz sieć kontaktów, do której ja nie byłbym w stanie dotrzeć przez 20 lat. 30 lat, poprawiła go, a niektóre z tych kontaktów nigdy nie będą w zasięgu ręki, bez względu na to, ile czasu minie.
Bo to ludzie, dla których charakter jest ważniejszy niż pieniądze, a charakteru nie buduje się w jedno popołudnie. W czwartek zorganizowała spotkanie ze wszystkimi kierownikami działów. Augusto w milczeniu obserwował, jak przejmuje kontrolę nad salą z pewnością siebie, która rozbrajała nawet najbardziej doświadczonych pracowników. „Dział inżynieryjny wciąż korzysta z 10-letniej technologii” – powiedziała wprost kierownikowi odpowiedzialnemu za projekt. „Tymczasem nasi konkurenci już pracują z budownictwem modułowym i drukiem 3D, ale te inwestycje kosztują miliony” – zaprotestował mężczyzna.
A brak inwestycji kosztuje nas dziesiątki milionów w straconych kontraktach – odpowiedziała bez wahania Walentyna. – Myślisz o kosztach, a nie o możliwościach. Zwróciła się do dyrektora finansowego. – Mamy 5 miliardów dolarów ulokowanych w funduszach o słabych wynikach. Te pieniądze mogłyby sfinansować modernizację działu technicznego, ale byłoby to ryzykowne. Zainterweniował. – Wszystko jest ryzykiem. Różnica polega na tym, czy wybierzesz ryzyko, które może pomnożyć twoje dochody, czy na pewności stagnacji, dopóki konkurencja cię nie zmiecie. Augusto nic nie powiedział.
Ciąg dalszy na następnej stronie:
