Niekoniecznie. Niektóre z najlepiej zaprojektowanych projektów środowiskowych przyniosły zaskakujące zyski. Wszystko zależy od modelu biznesowego. Na przykład, łącząc kredyty węglowe z ekoturystyką o niskim wpływie na środowisko, można potroić swoją inwestycję w niecałe pięć lat. Zapadła cisza. Nikt nie spodziewał się takiego poziomu analizy, a tym bardziej z ust kobiety, którą niektórzy wciąż uważali za przypadek. „Czy ma pani dane potwierdzające tę prognozę?” – zapytała inna ciekawa osoba. „Tak, sześć lat temu zaprojektowałem bardzo podobny model dla kanadyjskiej firmy”.
Przekroczyli jego oczekiwania w niecałe trzy lata. Augusto, który podszedł, udając, że patrzy na tacę z napojami, poczuł ucisk w żołądku. To była ona, ta sama kobieta, którą widywał szorującą podłogi w jego domu przez trzy lata, ta, która zbierała jego koszule z podłogi, jakby nie miały żadnej historii, ta, która teraz płynnie rozmawiała o strategiach finansowych i rynkach międzynarodowych z najpotężniejszymi ludźmi w kraju. „Valentina” – powiedział jeden z biznesmenów, wyraźnie pod wrażeniem – „musisz wrócić do świata biznesu”.
To zbrodnia pozwolić umysłowi takiemu jak twój nie poprowadzić czegoś wielkiego. Marina, która również dołączyła do grupy, entuzjastycznie skinęła głową. „Powinieneś rozważyć założenie własnej firmy konsultingowej. Z twoim doświadczeniem odniosłabyś sukces od pierwszego dnia”. I wtedy Augusto poczuł gorzką prawdę. Od lat miał w domu jeden z najwybitniejszych umysłów w kraju. I nie tylko ją ignorował, ale wręcz ją lekceważył, wydawał jej polecenia, nie patrząc jej w oczy, traktował ją, jakby była niewidzialna.
Około 23:00, gdy ostatni goście zaczęli wychodzić, Roberto Castellano podszedł do Augusta z poważnym wyrazem twarzy. „Augusto, muszę zamienić z tobą kilka słów sam na sam”. Dyskretnie odsunęli się w kąt pokoju. „Słuchaj uważnie. Nie wiem, jakie relacje zawodowe łączą cię z Valentiną, ale mam nadzieję, że docenisz skarb, jaki przed tobą stoi. Nie przesadzam. To jedna z najinteligentniejszych i najbardziej wpływowych kobiet, jakie znam. Jeśli masz jakąś wizję, zatrudnisz ją jako partnerkę lub konsultantkę”.
To dosłownie odmieni twoje życie. Augusto przełknął ślinę. I jeszcze coś, dodał Roberto cichszym, ale stanowczym głosem. Valentina to osoba uczciwa; nawet zraniona, nigdy nie odwzajemnia ciosów. Ale jeśli nie będziesz jej traktował tak, jak na to zasługuje, to ja osobiście się z tobą tym zajmę. Groźba nie była skrywana; była oczywista. Castellano, jeden z najbardziej wpływowych mężczyzn w kraju, właśnie dał jasno do zrozumienia, że Valentina jest pod jego opieką. „Rozumiem” – mruknął Augusto. „Lepiej, żebyś był”. Kiedy ostatni samochód odjechał z podjazdu i muzyka ucichła całkowicie, w domu zostali tylko oni dwoje.
Valentina podniosła zapomniane szklanki, jakby wszystko, czego doświadczyła tamtej nocy, ani trochę się nie zmieniło. „Valentino, wystarczy” – powiedział Augusto cichym głosem, którego nigdy wcześniej nie słyszała. Odwrócił się, wciąż trzymając szklanki. „Co się dzieje, panie Belmon? Chcę porozmawiać o tych trzech latach, o tym, jak cię traktowałem, o tym, kim naprawdę jesteś”. Odłożyła szklanki na stół. Nic nie powiedziała, czekała. „Nie wiedziałem” – wyznał w końcu. „Nie miałem pojęcia, kim jesteś, kiedy weszłaś do mojego domu”.
A gdybym wiedział, cóż, chyba też niczego by to nie zmieniło. I to była prawda. Valentina skinęła lekko głową. Zgadza się. Oceniałeś mnie po tym, kim według ciebie byłam. Gardziłeś mną, bo myślałeś, że jesteś więcej wart. Wiedza o tym, że jestem bogaty, nie zmienia faktu, że oceniasz ludzi po tym, co mają, a nie po tym, kim są. Augusto spuścił wzrok. Po raz pierwszy od dawna poczuł prawdziwy wstyd. „Chcę ci to wynagrodzić” – powiedział. „Chcę ci zaoferować stanowisko starszego konsultanta w firmie, pensję adekwatną do twojego doświadczenia, udział w zyskach”.
„A dlaczego teraz?” przerwała chłodno. „Bo twoi przyjaciele mnie docenili”. Augusto nie wiedział, co odpowiedzieć. Każde słowo brzmiało pusto. „Zastanowię się” – powiedziała w końcu Valentina – „ale nie z wdzięczności i na pewno nie z powodu twojej aprobaty. Jeśli się zgodzę, to na moich warunkach”. Ruszyła po schodach, ale zanim wyszła, odwróciła się. „Dziś wieczorem dowiedziałeś się czegoś o mnie. Mam nadzieję, że dowiedziałeś się też czegoś o sobie”. I zniknęła w korytarzu. Augusto został sam w salonie z gorzkim przekonaniem, że popełnił największy błąd w swoim życiu.
Może, przy odrobinie szczęścia, jeszcze zdąży to naprawić. Następnego ranka Valentina obudziła się jak zwykle o 5:00, ale nie wstała, żeby posprzątać. Siedziała w milczeniu na skraju łóżka, próbując przetworzyć wszystko, co się wydarzyło. Po raz pierwszy od trzech lat nie wiedziała dokładnie, jakie jest jej miejsce w tym domu. O 6:30, jak zwykle, zeszła do kuchni. Ale tym razem zastała Augusta już rozbudzonego, pijącego czarną kawę przy stole, który zazwyczaj podawała.
Ciąg dalszy na następnej stronie:
