MILIONERKA ZAPROSIŁA SPRZĄTACZKĘ, ABY JĄ UPOKRZYWIŁA… ALE KIEDY ONA PRZYBYŁA JAK DIWA!…

Był w szlafroku, rozczochrany, z cieniami pod oczami świadczącymi o nieprzespanej nocy. „Dzień dobry” – powiedziała, podchodząc do szafy, gdzie trzymała fartuch. „Valentina, nie wstał szybko. Nie musiał, to znaczy, po ostatniej nocy. Po czym?” – zapytała, wciąż trzymając rękę na drzwiach szafy. „Nadal tu mieszkam, prawda? Nadal potrzebuję tej pracy, prawda? Z tego, co wiem, nic się nie zmieniło”. Augusto przeczesał włosy dłonią, czując się nieswojo.

Po tym, czego się o tobie dowiedziałam, o tym, kim jesteś. Jestem taka sama jak wczoraj. Przerwała spokojnie. Zmieniło się tylko to, co wiesz. To mnie nie zmienia. Zaczęła przygotowywać śniadanie, ale nie robiła tego tak jak kiedyś. Nie to była jej misja; chodziło o wydajność, profesjonalizm, o kogoś, kto dobrze wykonuje swoją pracę, bo tak chce, a nie dlatego, że mu każą. O 7:15 zawibrował telefon Augusto. To był hiszpański.

Augusto, musimy pilnie porozmawiać. Już idę. Będę za 20 minut. Rozłączył się, zanim zdążyłem odpowiedzieć. Augusto spojrzał na Valentinę, która jak zwykle nakrywała do stołu, tylko teraz spojrzał na nią inaczej. „Castelano, co?” mruknął. „Domyślam się, że chodzi o ekspansję w Azji”, odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc. „Skąd wiesz?” Podawała drinki przy sąsiednim stoliku i chociaż mnie nie było widać, byłem tam. Zawsze tam byłem. Przez lata Valentina doskonaliła niedocenianą umiejętność: słuchanie tak, by nikt nie zauważył, że zwraca uwagę.

Przydatny talent, gdy praca polega na byciu obecnym, ale niewidocznym. Tego ranka, w wciąż ciemnej kuchni, zatrzymał się, wycierając kubek, i spojrzał na Augusto z mieszaniną spokoju i pewności siebie. Mówiłeś o inwestycjach w Singapurze, nie mogę się mylić, ale wydaje mi się, że Roberto nie tylko prowadził przyjacielską pogawędkę. Wygląda na to, że chce porozmawiać o ewentualnym partnerstwie. Augusto spojrzał na niego zaskoczony. Zanim zdążył otworzyć, zadzwonił dzwonek do drzwi.

Dwadzieścia minut później Roberto Castellano wszedł do domu w towarzystwie Carlosa Montenegro. Szli pewnym krokiem, rozmawiając cicho, jak dwaj mężczyźni, którzy już wszystko postanowili. Augusto powitał ich w głównym salonie, starając się zachować spokój. Valentina pojawiła się dyskretnie z tacą kawy i ciastkami, jak to często robiła. Poruszała się naturalnie, z tą spokojną i pogodną aurą, która zdawała się otulać wszystko. Ale coś się zmieniło. Tym razem nie było to niewidzialne.

Tym razem goście wstali. „Valentina” – powiedział Roberto, uśmiechając się do niej. „Jak miło cię widzieć. Mam nadzieję, że odpoczęłaś po przyjęciu”. „Bardzo dobrze, dziękuję” – odpowiedziała, podając kawę z elegancją i swobodą. „Mamy nadzieję, że podobał ci się wieczór” – dodała uprzejmie. „Był niezapomniany” – powiedział Carlos, odbierając filiżankę. „Ale przyszliśmy porozmawiać o czymś, co wykracza daleko poza dobre przyjęcie”. Valentina, jak zawsze, miała zamiar wyjść po spełnieniu swojej roli, ale tym razem Roberto powstrzymał ją wyraźnym gestem.

Proszę zostać. To, o czym będziemy rozmawiać, dotyczy również ciebie bezpośrednio. Augusto, który już od wejścia czuł się nieswojo, poruszył się na krześle. Było jasne, że trudno mu było widzieć swoją pracownicę w rozmowach biznesowych na wysokim szczeblu. „Rozmawialiśmy o tobie wczoraj wieczorem, Valentino” – kontynuował Roberto. „Carlos i ja uważamy, że dla kogoś takiego jak ty byłoby prawdziwą stratą trzymać się z dala od świata biznesu. To bardzo hojne z twojej strony” – powiedziała neutralnym tonem.

„To nie hojność, to wizja” – dodał Carlos, zabierając głos. „Tworzymy fundusz inwestycyjny skoncentrowany na rynkach wschodzących w Ameryce Łacińskiej i potrzebujemy kogoś takiego jak ty, z prawdziwym doświadczeniem, strategiczną wizją i międzynarodowymi kontaktami”. Roberto pochylił się z przekonaniem. „To stanowisko dyrektora wykonawczego. Pensja początkowa: 500 000 euro rocznie”. Augusto poczuł, że krew mu gęstnieje. To więcej, niż płacił Valentinie przez dwie dekady. „Poza tym” – kontynuował Roberto – „mamy kontakty w Londynie i Paryżu”.

Mógłbyś odbudować swoje sieci kontaktów w Europie w ciągu kilku miesięcy. Za dwa lata byłbyś dokładnie tam, gdzie na to zasługujesz. Valentina milczała przez chwilę. Przetwarzała każde słowo z zimną krwią stratega, mimo że jej świat w środku się trząsł. Augusto natomiast był wściekły. Wiedział, że zaraz straci coś, czego nigdy nie potrafił docenić – najwspanialszą osobę, jaką kiedykolwiek miał przy sobie. „To wyjątkowa oferta” – powiedziała w końcu Valentina. „Ale potrzebuję kilku dni, żeby się nad tym zastanowić”.

 

 

 

Ciąg dalszy na następnej stronie: