Kiedy mój chłopak Matt zaproponował, że zapłaci za nasz czynsz, poczułam się jak w bajce.
„Pozwól, że się tobą zaopiekuję” – powiedział, a ja uwierzyłam, że budujemy wspólne życie.
Nie miałem pojęcia, że wchodzę w pułapkę.
Byliśmy razem od dwóch lat i przeprowadzka wydawała się kolejnym naturalnym krokiem.
Pracowałam w skromnej organizacji non-profit, ledwo wiążąc koniec z końcem.
Matt, z pensją pracownika branży technologicznej, powiedział mi, żebym się nie martwił – on zajmie się czynszem.
„Pewnego dnia zostaniesz matką moich dzieci” – powiedział. „Pozwól mi się tobą opiekować”. Jego słowa mnie poruszyły i zgodziłam się.
W dniu, w którym przeprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania, byłam bardzo podekscytowana.
Ostrożnie rozpakowałem książki, rośliny i cenne zdjęcia, podczas gdy Matt rozstawiał swój sprzęt do gier.
Wyszłam nawet na lunch, żeby uczcić nasz pierwszy dzień w nowym miejscu.
Ale kiedy wróciłem, wszystko się zmieniło.
Matt wrzucił wszystkie moje rzeczy do szafy.
Jego rzeczy dominowały teraz w sypialni, salonie i łazience.
Kiedy go o to zapytałem, odpowiedział: „To ja płacę czynsz, więc moje rzeczy są najważniejsze”.
Potem dodał: „Powinieneś dziś wieczorem ugotować obiad. To najmniej, co możesz zrobić, skoro ja za wszystko płacę”.
Wtedy dotarła do mnie rzeczywistość – to nie był nasz dom. To był jego. A ja byłam tylko gościem, który był mu coś winien.
Nie sprzeciwiałem się. Uśmiechnąłem się, podałem mu lunch i cicho zadzwoniłem do jego ojca.
więcej na następnej stronie
