Ale życie ma dziwny zwyczaj ciągnięcia cię przez błoto, zanim przyniesie ci jasność.
Pewnej nocy, gdy ubiegałam się o pracę w firmie logistycznej, do recepcji podeszła pewna kobieta.
To była Leah, jedna z byłych fizjoterapeutek Hanny.
Próbowałem się odwrócić, ale ona mnie zobaczyła.
Ku mojemu zaskoczeniu, nie drwił ze mnie ani mnie nie strofował. Powiedział po prostu:
—Wyglądasz, jakbyś nie jadł od kilku dni.
Rozmawialiśmy. Słuchała, nie z litości, ale ze spokojną szczerością.
„Dindo” – powiedział – „zniszczyłeś coś pięknego. Ale to nie znaczy, że nie jesteś w stanie zbudować czegoś nowego. Pytanie brzmi: Czy nadal będziesz tanim źródłem ciepła? Czy w końcu zdecydujesz się stawić czoła samemu sobie?”
Jego słowa były niewyraźne.
INNA RESTAURACJA
⏬️ ⏬️ ciąg dalszy na następnej stronie ⏬️ ⏬️
