Pierwsze spotkanie z rodziną mojej dziewczyny przebiegło wspaniale — aż do momentu otrzymania rachunku na 400 dolarów

Mam 27 lat i moja historia randek to cmentarzysko „prawie”.

Nic dramatycznego. Po prostu krótkie znajomości, grzeczne zakończenia i ciche poczucie, że zawsze bardziej się staram niż druga osoba.

Kiedy więc ją spotkałem  , poczułem coś innego.

Poznaliśmy się przez aplikację randkową.
Rozmowa płynęła.
Śmialiśmy się swobodnie.
Bez niezręcznej ciszy. Bez gierek.

Po kilku udanych randkach poprosiłem ją o zostanie moją dziewczyną.

Powiedziała tak.

Potem uśmiechnęła się i powiedziała:
„Myślę, że nadszedł czas, abyś poznał moją rodzinę”.

Odebrałem to jako dobry znak.

Tylko w celach ilustracyjnych

Wspomniała – nie raz – że zrobiłoby to na nich duże wrażenie, gdybym zapłacił za kolację. Nie zastanawiałem się nad tym za długo. Założyłem, że to rodzice. Może rodzeństwo. Trochę niezręczny, ale normalny posiłek.

Zapłacenie za kolację wydawało się rozsądne.

Kiedy dotarliśmy do restauracji, poczułem ucisk w żołądku.

Cała jej rodzina już tam była.

Długi stół.
Kuzyni.
Ciotka.
Wujek.
Ludzie, których nigdy wcześniej nie widziałam, wszyscy odwracali się, żeby spojrzeć na mnie, jakbym spóźniła się na własną rozmowę kwalifikacyjną.

Nikt mnie nie przywitał.
Żadnych uścisków dłoni.
Żadnych pytań.

Stałam tam uśmiechnięta, czując się mniej jak gość, a bardziej jak… sponsor.

Kiedy już usiedliśmy, sytuacja stała się jeszcze gorsza.

Nie przeglądali menu.
Oni  je zaatakowali  .

Steki premium.
Półmiski z owocami morza.
Dodatkowe dodatki.
Butelki zamiast szklanek.

Próbowałem złapać wzrok mojej dziewczyny.
Lekko pokręciłem głową.
Bezgłośnie „  proszę, przestań” .

Ona nawet na mnie nie spojrzała.

Kiedy podano menu z deserami, poczułem ucisk w piersi.

Ciąg dalszy na następnej stronie: