„Technicznie rzecz biorąc, byłem martwy” – napisał użytkownik Reddita, który opisał swoje doświadczenie bliskie śmierci.
Po zatrzymaniu akcji serca ratownicy medyczni robili wszystko, co mogli, aby ich reanimować, jadąc do szpitala.
Jednak w ich pamięci pozostało to, co wydarzyło się w krótkim okresie pomiędzy życiem a śmiercią.
Opisali sześciominutowe przeżycie, które wydawało się wiecznością – spotkanie z tym, co uważali za życie pozagrobowe.
Jednak zamiast odnaleźć spokój, stanęli twarzą w twarz z kimś, kogo opisali jako dziecinnego, ale okrutnego, co wywarło na nich głębokie wrażenie psychologiczne.
„Rzucało mną jak kotem złapaną mysz” – napisali.
Cierpienie nie było fizyczne, lecz emocjonalne — głębokie i rozdzierające duszę.
Najbliższym porównaniem, jakie mogli zastosować, był smutek po stracie bliskiej osoby, choć i to nie było zbyt trafne.
Nie było w tym doświadczeniu ani pocieszenia, ani jasności.
Ich obecność niosła ze sobą przerażający przekaz: ich „nagrodą” będzie nieco lepsze miejsce wśród „populacji niewolników”.
Co gorsza, ostrzegano, że próby przekonania innych o tym, co widzieli, przyniosą im jedynie więcej cierpienia po powrocie do życia.
więcej na następnej stronie
