Ryan przeprosił i poszedł do łazienki, ale zamiast wrócić do stołu, zatrzymał się przy drzwiach kuchennych.
Anna wyszła trzymając tacę ze szklankami.
„Anna?” powiedział cicho.
Zamarła. Powoli odwróciła głowę. Jej oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy, a potem stwardniały w uprzejmej neutralności. „Ryan.”
„Czy tu pracujesz?”
„Tak” – odpowiedziała po prostu. „Czy mogę w czymś pomóc? Jestem zajęta”.
Skrzywił się na jej zimny ton. „Po prostu… nie spodziewałem się cię tu zobaczyć. Myślałem, że już będziesz uczyć, albo…”
„Życie nie zawsze układa się zgodnie z planem, Ryan” – powiedziała cicho, zerkając w stronę jadalni. „Mam stoliki, przy których muszę obsłużyć”.
—Anno, zaczekaj. Ja… Nie wiedziałem, że przechodzisz przez tak trudny okres.
Zaśmiał się gorzko. „Nie wiedziałeś wielu rzeczy. Byłeś zbyt zajęty budowaniem swojego imperium, żeby zdać sobie sprawę z tego, co dla ciebie poświęciłem”.
Ryan poczuł ucisk w piersi. „Co masz na myśli?”
Ale nie odpowiedziała. Odwróciła się i poszła z powrotem do kuchni, zostawiając go stojącego na korytarzu, dręczonego pytaniem, które wcześniej mu nie przyszło do głowy:
Co ona dla niego poświęciła?
Ryan wrócił do swojego stolika, ale nie mógł skupić się na niczym, co mówiła Vanessa. W myślach odtwarzał sobie słowa Anny: „Nie wiedziałeś wielu rzeczy. Byłeś zbyt zajęty budowaniem swojego imperium, żeby zrozumieć, z czego dla ciebie zrezygnowałem”.
Później tej nocy, odwożąc Vanessę do domu, Ryan nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju. Przez lata powtarzał sobie, że rozwód Anny był obopólny: że chciała innego życia. Nigdy nie zastanowił się nad tym, co przeszła, podczas gdy on dążył do sukcesu.
Następnego dnia Ryan wrócił do restauracji sam. Anna była tam i zawiązywała fartuch, kiedy wszedł. Zesztywniała, gdy go zobaczyła.
„Czego chcesz, Ryan?” zapytał ostro.
„Chcę tylko zrozumieć” – powiedział. „Co miałeś na myśli wczoraj? Co dla mnie poświęciłeś?”
Anna zawahała się, a w jej oczach pojawił się ból, którego wyraźnie nie chciała okazywać. „Nie musisz wiedzieć. To już nie ma znaczenia”.
„Dbam o to” – nalegał Ryan. „Proszę, Anno. Muszę to usłyszeć”.
Przez chwilę wydawało się, że odejdzie. Ale coś w jego tonie – a może zmęczenie noszeniem sekretu – sprawiło, że się zatrzymała. Wskazała gestem puste krzesło. „Masz pięć minut”.
Ryan usiadł, a jego serce waliło.
Anna wzięła głęboki oddech. „Pamiętasz swój pierwszy startup? Ten, który prawie upadł, zanim jeszcze wystartował?”
Powoli skinął głową. „Jasne. Byłem po uszy w długach. Myślałem, że wszystko stracę”.
